BP to pierwszy z paliwowych gigantów, który ogłosił wyniki za ostatni kwartał. Zarobił w nim, pomijając pozycje jednorazowe, 4,67 mld USD, czyli o 47 proc. mniej niż przed rokiem. Spadek nikogo nie zdziwił – w zeszłym roku ceny ropy i gazu były w III kwartale znacznie wyższe niż w tym, więc można było się spodziewać zmniejszenia profitów. Zaskoczeniem okazała się jednak jego niewielka skala. Analitycy spodziewali się zysku o sporo ponad miliard dolarów niższego (3,25 mld USD w ankiecie Bloomberga).
Korzystny rezultat wpłynął na znaczną poprawę notowań BP. Akcje spółki drożały wczoraj o ponad 5 proc. Wcześniej w tym roku zyskały 13 proc.Jedną z przyczyn dobrych rezultatów są oszczędności. Jak poinformowało BP, koszty firmy spadną w tym roku o około 4 mld USD w porównaniu ze wcześniej spodziewaną redukcją o 3 mld USD. Szef BP Tony Hayward zapowiedział kontynuację planu cięć będącego odpowiedzią na globalny kryzys, który znacznie zmniejszył światowy popyt na ropę. Choć w ostatnim czasie produkcja surowca zaczęła już rosnąć, to jednak na kondycję firm paliwowych zły wpływ mają niskie marże rafineryjne. Jak policzyło BP, w III kwartale były o 57 proc. mniejsze niż przed rokiem.
Koncern chce w najbliższym czasie zwiększyć wydobycie ropy, w czym pomoże ekspansja w rejonie Zatoki Meksykańskiej, gdzie BP już jest jej największym producentem. We wrześniu brytyjski gigant odkrył nowe ogromne złoże ropy (Tiber Prospect) pod dnem zatoki. Pomoże ono zwiększyć wydobycie ropy przez BP w tym rejonie o połowę, do 600 tys. baryłek na dobę, choć dopiero w 2020 r.Najwięksi konkurenci BP są jeszcze przed publikacją wyników. Royal Dutch Shell oraz Exxon Mobil, liderzy rynku ropy w Europie i USA, mają je ogłosić jutro.