Rządy próbują umocnić koniunkturę, a jednocześnie zmagają się z rosnącymi deficytami budżetowymi stwarzającymi zagrożenie dla ożywienia. Niepokój z tego powodu widoczny jest też na rynkach finansowych. Niebezpieczeństwo bankructwa Grecji i innych państw z południa Europy doprowadziło do wyprzedaży akcji i w minionym tygodniu wskaźnik MSCI World spadł do najniższego poziomu od października 2009 r.
Rząd Grecji próbuje przekonać inwestorów, że zdoła ograniczyć rekordowy w Unii Europejskiej deficyt budżetowy bez pomocy zewnętrznej. Rosną koszty pożyczek, co odczuwają też Hiszpania i Portugalia. Inwestorzy chcący się zabezpieczyć przed niewypłacalnością tych państw muszą płacić rekordowo wysokie stawki.
Jednak Jean-Claude Trichet, szef Europejskiego Banku Centralnego, jest przeświadczony, że Grecja w 2012 roku zdoła zmniejszyć deficyt sięgający 12,7 proc. produktu krajowego brutto do poniżej 3 proc. PKB. Timothy Geithner, sekretarz skarbu USA, powiedział, że jego rozmówcy z Europy zapewniali, że problem grecki będą traktowali z „wielką troską”. Rządy państw G7, odpowiadające za prawie połowę światowej gospodarki, liczą, że wzrost, który zostanie wygenerowany dzięki nadzwyczajnym wydatkom, pomoże ograniczyć nierównowagę fiskalną, co później ułatwi porządkowanie finansów publicznych.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2012 roku w krajach G20 dług publiczny będzie wynosił 118 proc. PKB wobec 80 proc. przed kryzysem. W Iqualuit mówiono też o bankach, o sposobach skłonienia ich do poniesienia większych kosztów kryzysu. Jedną z propozycji jest wprowadzenie specjalnego podatku.