Gazprombank stałby się zaś pierwszym rosyjskim pożyczkodawcą obecnym na parkiecie w Londynie.
Bank nie komentuje doniesień o planowanym IPO. Jednakże o jego ofercie publicznej na londyńskiej giełdzie spekulowano jeszcze przed kryzysem. W 2008 r. nie wykluczał tej możliwości m.in. Andriej Krugłow, wiceprezes zarządu Gazpromu, czyli koncernu, który pośrednio kontroluje ten bank. Gazprom posiada 41,7 proc. akcji Gazprombanku. Ponadto 50 proc. i jedna akcja Gazprombanku należy do założonego przez Gazprom funduszu Gazofond. Bank ten jest więc często nazywany „finansowym ramieniem Gazpromu”.
Pieniądze uzyskane z oferty publicznej zostałyby w dużej mierze przeznaczone na inwestycje w wydobycie ropy naftowej i gazu, czyli najprawdopodobniej w projekty Gazpromu. Część środków pozyskanych z giełdy poszłaby jednak na ekspansję Gazprombanku. Jest on obecnie największym, z formalnego punktu widzenia, niepaństwowym pożyczkodawcą w Rosji.
Bank zamierza m.in. rozbudować sieć swoich rosyjskich placówek (ma ich obecnie jedynie 44). Ekspansja prowadzona byłaby również za granicą, choć nie jest jasne, na których rynkach. Obecnie Gazprombank jest udziałowcem banków na Białorusi, w Armenii oraz w Szwajcarii. Ma także biura w Pekinie oraz Ułan Bator.
To niejedyna duża oferta publiczna rosyjskiej firmy, która może zostać przeprowadzona w tym roku. M.in. koncern metalurgiczno-górniczy Metalloinvest rozważa sprzedanie na giełdzie pakietu swoich akcji wartego nawet około 19 mld USD.