Były premier Wiktor Janukowycz zdobył 49 proc. głosów, a obecna szefowa ukraińskiego rządu Julia Tymoszenko 46 proc. głosów. Tak niewielka przewaga zwycięzcy zaniepokoiła inwestorów. Hrywna osłabiła się przed południem o 0,5 proc. wobec dolara.
Inwestorzy obawiają się, że wybory prezydenckie nie stworzą stabilnego układu we władzach Ukrainy. Tymoszenko nadal jest premierem, a odwołanie jej może się okazać trudne dla Janukowycza. Nie ma pewności, czy jego Partia w wyborach parlamentarnych odniesie decydujące zwycięstwo.
[srodtytul]Prezydent ze Wschodu[/srodtytul]
Janukowycz jest uznawany za kandydata prorosyjskiego, więc część analityków uważa, że jego zwycięstwo będzie dobre dla rosyjskich firm. – Spodziewamy się, że wynik ukraińskich wyborów będzie miał duże znaczenie dla rosyjskiego rynku. Zwycięstwo relatywnie prorosyjskiego kandydata jest pozytywne dla Gazpromu, który skorzysta na usunięciu politycznych elementów z corocznych negocjacji gazowych z Ukrainą – twierdzi Władimir Osakowski, strateg z banku UniCredit. Jego zdaniem z wygranej Janukowycza mogą skorzystać również koncerny naftowe Łukoil oraz TNK-BP czy metalurgiczny gigant Jewraz. Prorosyjski prezydent sprzyjać będzie bowiem rosyjskiemu biznesowi.
Nie wszyscy eksperci podzielają jednak tę opinię. – W Partii Regionów rzeczywiście jest frakcja, która jest zainteresowana zacieśnianiem związków z Rosją. Ale jest też frakcja, skupiona wokół najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa, która konkuruje z rosyjskimi firmami.