Obawy, że mogłoby do tego dojść, wiążą się z wysokim deficytem budżetowym USA, który w tym roku wyniesie według rządowych prognoz 10,6 proc. PKB. Agencja Moody’s ostrzegła jednak w ubiegłym tygodniu, że te prognozy opierają się na zbyt optymistycznych założeniach co do stopy wzrostu PKB. Jeśli tempo ożywienia gospodarczego rozczaruje, problemy fiskalne Waszyngtonu pogłębią się, a wówczas może mu grozić obniżka ratingu.
Geithner podkreślił jednak, że inwestorzy mają do Waszyngtonu zaufanie, co przejawia się tym, że zwracają się ku amerykańskim obligacjom w okresach zawirowań. Potwierdził to w poniedziałek gubernator Banku Izraela Stanley Fischer, zauważając, że obligacje skarbowe USA pełnią dziś taką rolę, jak dawniej standard złota.
Jednak Mohamed El Arian, szef wiodącego funduszu obligacyjnego Pimco, powiedział wczoraj, że preferuje papiery niemieckiego skarbu. Inwestorzy zdają się podzielać to zdanie. Na fali paniki, jaką zasiała na rynkach finansowych Grecja, rentowność niemieckich 10-latek spadła od początku roku wyraźniej niż analogicznych papierów USA. Rentowność tych pierwszych jest też o niemal 0,5 pkt proc. niższa.