Jeśli do niego doszło, spowoduje konsekwencje nie tylko dla ruchu pasażerskiego w Niemczech, ale także może być kłopotliwy dla partnerskich linii. Lufthansa jest członkiem sojuszu Star Alliance (zrzesza 26 linii), do którego należy też polski LOT. Maszyny Lufthansy latają do 80 państw.
Ponad 4 tysiące pilotów zagroziło strajkiem z powodu przeciągających się negocjacji w sprawach płacowych i bezpieczeństwa zatrudnienia. Wielu z nich od marca pracuje bez kontraktów. Związek zawodowy pilotów domaga się 6,4-proc. wzrostu płac. Jest też zaniepokojony tempem, w jakim Lufthansa przejmuje małych regionalnych przewoźników – Austrian Airlines i BMI. Mówią o kanibalizacji lotów, przechwytywaniu przez te linie tras obsługiwanych przez członków związku zawodowego pilotów Lufthansy. W rezultacie ci ostatni mają mniej pracy i mniejsze możliwości uzyskania premii.
Według kierownictwa Lufthansy piloci domagają się również większego wpływu na zarządzanie firmą, co jest nie do zaakceptowania. Koszty jednego dnia strajku wyceniono na 33 miliony dolarów. W ubiegłym roku przychody linii lotniczych na świecie spadły 15 proc.