Jeśli plan zostanie zrealizowany w niezmienionej formie, przyniesie spółce blisko 1,1 bln jenów (35 mld zł).
Analitycy wskazują, że debiut ubezpieczyciela z kilku powodów może być przełomowy dla tokijskiego parkietu. Po pierwsze, będzie to druga pod względem wielkości pierwotna oferta publiczna w jego historii. Największą przeprowadził w 1998 r. operator telefonii komórkowej NTT DoCoMo, który sprzedał akcje za 2,1 bln jenów.
Dai-ichi może tym samym przełamać zastój w dziedzinie ofert pierwotnych, jaki w ostatnich latach panował w Tokio. Już w 2007 r. łączna wartość debiutów spadła tam poniżej 1 bln jenów, a w kolejnych dwóch latach w związku z kryzysem zadebiutowało 69 spółek, które łącznie pozyskały zaledwie 188 mld jenów.
Co jednak najważniejsze, Dai-ichi będzie pierwszą dużą firmą z japońskiego sektora ubezpieczeniowego, która zmieni strukturę własnościową. Tradycyjnie właścicielami tamtejszych towarzystw są posiadacze polis ubezpieczeniowych, co ogranicza możliwość pozyskiwania przez nie kapitału i blokuje ich ekspansję, która w związku ze starzeniem się japońskiego społeczeństwa staje się coraz bardziej paląca. Właśnie na przejęcia krajowych i zagranicznych konkurentów kapitał z oferty publicznej zamierza wykorzystać Dai-ichi.
Debiut ubezpieczyciela będzie również przypuszczalnie największym IPO na świecie od marca 2008 r., gdy na nowojorską giełdę wszedł wiodący operator kart płatniczych Visa (zgromadził 19,8 mld USD, czyli według ówczesnych kursów około 44,9 mld zł). Większą ofertę publiczną może wprawdzie przeprowadzić w tym roku Rolniczy Bank Chin (ABC), ale wciąż nie jest pewne, czy do niej dojdzie.