Będzie to skutek pęknięcia „nadmuchanej długiem bańki” – twierdzi harwardzki ekonomista Kenneth Rogoff.

– Reakcja chińskich władz na ostatni kryzys zwiększyła ryzyko narodzin bańki w gospodarce – powiedział były główny ekonomista MFW na forum zorganizowanym w Tokio przez dom maklerski CLSA. Aby zrekompensować spadek eksportu, Pekin w 2008 r. obniżył stopy procentowe, uruchomił warty 4 bln juanów (1,7 bln zł) pakiet stymulacyjny oraz zniósł obowiązujące w sektorze bankowym limity kredytowe. W rezultacie banki w 2009 r. udzieliły pożyczek o rekordowej wartości 9,6 bln juanów, co doprowadziło do niepokojącego wzrostu cen nieruchomości i wzbudziło obawy, że chińska gospodarka się przegrzewa.

Od początku tego roku Pekin usiłuje więc zmniejszyć akcję kredytową i schłodzić koniunkturę. Wczoraj podjął kolejne kroki w tym kierunku: nakazał bankom ograniczenie pożyczek dla władz lokalnych oraz deweloperów, którzy usiłują akumulować grunty. – Niektórzy twierdzą, że w Chinach nie dojdzie do kryzysu, bowiem panuje tam centralne planowanie, istnieje wysoka stopa oszczędności i duże rezerwy pracowników itd. Dla mnie jest oczywiste, że pewnego dnia kryzys finansowy nastąpi – powiedział Rogoff. Jego ośrodkiem będzie przypuszczalnie sektor nieruchomości – dodał.