Amerykańska gospodarka znajduje się w okresie „kiełkującego” ożywienia gospodarczego, lecz wciąż wymaga wsparcia w postaci niskich stóp procentowych – oznajmił wczoraj przed Komisją Usług Finansowych Izby Reprezentantów przewodniczący Rezerwy Federalnej Ben Bernanke.
Jak podkreślił, niski stopień wykorzystania mocy produkcyjnych i dekoniunktura na rynku pracy trzymają w ryzach inflację, dzięki czemu Fed jeszcze długo będzie mógł utrzymać główną stopę procentową w przedziale 0–0,25 proc. Rozwiał w ten sposób obawy rynków, że niespodziewana zeszłotygodniowa podwyżka stopy dyskontowej z 0,5 do 0,75 proc. zwiastuje bardziej jastrzębie stanowisko amerykańskich władz pieniężnych.
[srodtytul]Bernanke uspokaja[/srodtytul]
Wypowiedź prezesa Fedu utrzymana była w dość optymistycznym tonie. – Niektóre wskaźniki sugerują, że dekoniunktura na rynku pracy słabnie – zauważył, przyznając jednak, że niepokojąca jest duża liczba długotrwale bezrobotnych. – Popyt sektora prywatnego rośnie w umiarkowanym tempie, pobudzany ogólną poprawą warunków finansowych – kontynuował. Podkreślił też, że wyraźnie ożywiły się wydatki kapitałowe firm oraz handel międzynarodowy.
Głównym celem wystąpienia Bernankego była jednak prezentacja raportu na temat polityki pieniężnej Fedu. Część kongresmanów obawia się, że gdy zajdzie taka potrzeba, amerykański bank centralny będzie miał problemy z wycofaniem się z bezprecedensowych działań stymulacyjnych. – Pomimo zdecydowanego wzrostu bilansu Fedu związanego z zakupami obligacji skarbowych oraz innych papierów wartościowych, jestem przekonany, że dysponujemy narzędziami pozwalającymi na zaostrzenie polityki pieniężnej w odpowiednim czasie – uspokajał prezes Fedu.