[b][link=http://blog.parkiet.com/siemionczyk/]Przeczytaj felieton Grzegorza Siemionczyka[/link][/b]
Przepisy te stanowią kompromis między propozycjami tych, którzy chcieliby całkowitego zakazania tej praktyki, twierdząc, że pogłębia ona okresy paniki na giełdach, a tych, którzy doceniają ją za zwiększanie płynności na rynkach i uznają za niezbędną w procesie „poszukiwania” przez inwestorów właściwych wycen walorów.
Krótka sprzedaż to strategia pozwalająca na zarabianie na spadkach notowań. Polega na sprzedaży pożyczonych walorów, aby następnie odkupić je po niższej cenie. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), amerykański odpowiednik KNF-u, zadecydowała, że zastosowanie krótkiej sprzedaży w odniesieniu do akcji, które stracą jednego dnia 10 proc., będzie obwarowane restrykcjami. Zarówno w dniu przeceny danych walorów, jak i na kolejnej sesji, będzie można sprzedać je „na krótko” tylko po cenie wyższej, niż najwyższa oferta sprzedaży zwykłych inwestorów. Będzie to dotyczyło zarówno papierów notowanych na oficjalnych giełdach, jak i na rynkach pozagiełdowych.
Jak wyjaśniła prezes SEC Mary Schapiro, ograniczenie to ma zahamować nieuzasadnione, raptowne załamania notowań, które mogą podkopać zaufanie uczestników rynku, zachowując jednocześnie korzystne aspekty krótkiej sprzedaży.
Spośród pięciu komisarzy SEC za nowymi przepisami, które wejdą w życie za około 60 dni, opowiedziało się trzech. Dwaj sceptyczni członkowie Komisji twierdzą, że zostały one wprowadzone pod presją Kongresu. Jak argumentują, nie ma dowodów, że nowe restrykcje będą bardziej skuteczne, niż obowiązująca w USA od czasu Wielkiego Kryzysu z lat 30. reguła (tzw. uptick rule), która pozwalała na zastosowanie krótkiej sprzedaży tylko pod warunkiem, że ostatni ruch kursu był dodatni. SEC zniosła ją w 2007 r., uznając, że zasada ta nie jest efektywna w dobie derywatów oraz komputerowych systemów obrotu akcjami.