EBC ma powody do ostrożności. Ożywienie gospodarcze w strefie euro w ostatnich miesiącach wyraźnie zwolniło. Wczoraj Eurostat (unijny urząd statystyczny) potwierdził, że w czwartym kwartale PKB eurolandu wzrósł jedynie o 0,1 proc. w porównaniu z trzecim kwartałem. W tym czasie PKB Niemiec, największej gospodarki strefy euro, nie zmienił się. Jeżeli dane z pierwszego kwartału będą podobnie kiepskie, może to spowolnić wycofywanie się przez EBC ze stymulowania gospodarki. - Dostępne wskaźniki sugerują, że ożywienie gospodarcze wciąż trwa, choć prawdopodobnie jego tempo będzie nierówne - stwierdził Jean-Claude Trichet, prezes EBC.

Innym hamulcem jest i przez pewien czas jeszcze będzie kryzys w Grecji. Trichet deklaruje wprawdzie, że Grecja nie może liczyć na pomoc jego instytucji. Unijny bank centralny musi jednak uwzględnić w swojej polityce kłopoty finansowe Grecji oraz towarzyszące im ryzyko destabilizacji strefy euro. To zaś przemawia przeciwko szybkiemu wycofywaniu się ze stymulacji.

- Istnieje dzisiaj co prawda w EBC chęć powrotu do normalności i odzyskania stóp procentowych jako instrumentu polityki, ale trudności przeżywane przez Grecję oraz kondycja banków mogą sugerować, że zbyt szybkie odejście od polityki czasu kryzysu byłoby niebezpieczne - twierdzi Erik Nielsen, główny europejski ekonomista Goldman Sachs.