Chce się rozwijać głównie w Rosji i Chinach. Jorgen Buhl Rasmussen, dyrektor generalny Carlsberga, zapowiedział uporządkowanie europejskiego biznesu, by zwiększyć jego rentowność.
W ubiegłym roku duński browar, właściciel Okocimia, zmniejszył zadłużenie o 1,6 miliarda dolarów, dzięki czemu może się pokusić o zakup mniejszych aktywów. Największym jak dotąd zakupem Carlsberga jest transakcja z 2008 roku, kiedy do spółki z holenderskim Heinekenem nabył brytyjski Scottish & Newcastle za 11,9 miliarda dolarów. Później dokonano podziału łupów. – W tej chwili nie myślimy o bardzo dużych przejęciach – zapewnia Rasmussen.
Obecnie wielka czwórka kontroluje ponad połowę światowej produkcji piwa. W ciągu dwóch lat na akwizycje browary te wydały ponad 75 miliardów dolarów. Jedną dziesiątą tej kwoty Heineken przeznaczył na kupno aktywów od Fomento Economico Mexicano SAB. Liderem światowego rynku jest Anheuser-Busch UniBev z przychodami w wysokości 36,8 miliarda dolarów.
Rasmussen twierdzi, że jego browar nie ma ambicji rozwijania biznesu w Afryce ani w Ameryce Łacińskiej. Teraz celuje głównie w Azję. Alex Oldroyd, analityk Barclays Capital, uważa, że azjatycki biznes jest bardziej atrakcyjny, niż się sądzi.
Od początku roku akcje Carlsberga podrożały o 13 proc., 2 pkt proc. więcej, niż zyskał indeks Bloomberga, w skład którego wchodzi dziewięciu europejskich producentów piwa. Notowania Heinekena poszły w górę o 15 proc., a cena papierów Anheuser-Buscha zmieniła się w niewielkim stopniu. Rasmussen prognozuje, że obecny rok, podobnie jak ubiegły, też będzie trudny.