Wczoraj minął rok, odkąd amerykańskie giełdy osiągnęły dno bessy panującej na światowych rynkach po upadku banku Lehman Brothers. Później nastąpiło odbicie. Indeks S&P 500 był w poniedziałek o prawie 67 proc. wyżej niż rok wcześniej, a MSCI World o 68 proc. wyżej. Do największych zwyżek doszło jednak przez ostatni rok na rynkach wschodzących. Najmocniej, spośród głównych indeksów giełdowych świata, zyskiwał przez ten czas UX (główny indeks kijowskiej Ukraińskiej Birży) – aż o 337,5 proc.
[srodtytul]Reakcja po katastrofie[/srodtytul]
Tak silny wzrost na kijowskim parkiecie może dziwić, gdyż w minionych 12 miesiącach Ukraina doświadczyła dwucyfrowej recesji oraz okresu wielkiej politycznej niestabilności. Co więcej, silnie zyskiwało przez ostatnie 12 miesięcy wiele indeksów z krajów pogrążonych w poważnym kryzysie. Kazachski KASE wzrósł więc aż o 199 proc., rosyjski RTS o 157 proc., a węgierski BUX o 120 proc. W tym czasie warszawski WIG20 zyskał tylko około 61 proc., a słowacki SAX spadł o 27 proc. (najwięcej spośród głównych indeksów giełdowych świata).
– Wcześniej panika wśród inwestorów doprowadziła do ostrych spadków wielu spośród tych indeksów. Te rynki, które traciły najmocniej, były w stanie odbić się najbardziej, gdy światowy kryzys finansowy osłabł – twierdzi Shane Olivier, szef działu strategii inwestycyjnej w firmie AMP Capital Investors.
Nastroje inwestorów wobec rynków wschodzących z naszego regionu kształtowała też często świadomość tego, że najgorsza dla nich faza kryzysu już minęła. Dotyczy to m.in. krajów bałtyckich. W ciągu ostatnich 12 miesięcy estoński indeks TALSE zyskał aż 126 proc. Do szczególnie dużych zwyżek doszło od początku grudnia. Indeks wzrósł w tym czasie aż o 33 proc. Koniunktura na tallińskiej giełdzie to wynik tego, że inwestorzy uświadomili sobie, iż Estonia może wejść do strefy euro nawet już w 2011 r.