Amerykańskiemu bankowi centralnemu nie podoba się bowiem to, że w myśl projektu forsowanego przez senatora Christophera Dodda (przewodniczącego senackiej Komisji Bankowości) zostałby pozbawiony dużej części uprawnień regulacyjnych wobec banków.
Projekt Dodda, przedstawiony w poniedziałek, przewiduje, że uprawnienia nadzorcze Fedu zostaną ograniczone do banków posiadających aktywa większe niż 50 mld USD, czyli 35 największych pożyczkodawców w kraju (obecnie nadzorowi Fedu podlega prawie 6 tys. banków). Regulowaniem działalności pozostałych kredytodawców zajęłyby się Federalna Agencja Ubezpieczania Depozytów (FDIC) oraz Biuro Kontrolera Waluty (Office of the Comptroller of the Currency).
– To czego nauczyliśmy się w kryzysie, to że trzeba patrzeć na system finansowy właśnie z perspektywy całości, a nie po prostu indywidualnych firm – mówił wczoraj w Kongresie szef Fedu Ben Bernanke.Szefa Fedu uważa, że jego instytucja nadzorując różnego typu i różnej wielkości banki, zdobywa wiedzę, która pozwala jej właściwie ocenić stan gospodarki USA i dbać o stabilność całego systemu finansowego.
Przygotowywane zmiany w regulacjach krytykowali też w ostatnich tygodniach szefowie regionalnych oddziałów Fedu. – Ironią jest, że wynikiem gniewu opinii publicznej zwróconego przeciwko rządowym instytucjom oraz Wall Street będzie dalsze wzmocnienie instytucji z Waszyngtonu i Wall Street w dziedzinie regulacji rynków finansowych – napisał w liście do senatorów Thomas Hoenig, szef oddziału Fedu w Kansas City.
Krytyka projektu Dodda może spowodować wprowadzenie do niego dużych poprawek. – Myślę, że rolę Fedu za bardzo ograniczono. Instytucja ta powinna zachować uprawnienia – deklaruje republikańska senator Judd Gregg.