Ekonomiści liczyli się wprawdzie z drugą z rzędu zniżką tego kluczowego dla amerykańskiej gospodarki wskaźnika, lecz tylko o 0,3 proc.
Spadek sprzedaży to głównie skutek niższych cen paliw i mniejszego popytu na auta, który osłabł wobec maja aż o 2,3 proc. Sprzedaż bazowa, nieobejmująca pojazdów, paliwa i materiałów budowlanych, zwiększyła się w czerwcu o 0,2 proc., po takim samym spadku w maju. Mimo to środowy odczyt zaniepokoił ekonomistów. – Czerwcowe dane o sprzedaży detalicznej wpisują się w wydłużający się szereg dowodów, że pod koniec II kwartału tempo ożywienia gospodarczego zwolniło – twierdzi Paul Dales z Capital Economics.
– Wielu konsumentów odłożyło na później duże zakupy, aby poprawić swoje bilanse i zabezpieczyć się przed dalszymi wstrząsami ekonomicznymi – wyjaśnił Jim Baird, główny strateg inwestycyjny Plante Moran Financial Advisors. Do ograniczenia wydatków Amerykanów przyczyniła się też korekta na Wall Street. Nieco bardziej optymistyczne okazały się dane o kondycji gospodarki strefy euro. W maju odnotowano tam trzeci z rzędu wzrost produkcji przemysłowej.
W porównaniu z kwietniem powiększyła się ona o 0,9 proc. (o 9,4 proc. rok do roku), podczas gdy ekonomiści spodziewali się, że będzie to 1,2 proc. Jednak Eurostat podniósł jednocześnie kwietniowy odczyt z 0,8 do 0,9 proc. – Dane te sugerują, że kryzys fiskalny nie wywarł jeszcze wyraźnego wpływu na ożywienie w sektorze przemysłowym – skomentował Ben May, ekonomista z Capital Economics.