Zwykle, jak wynika z danych IEA, popyt na ropę naftową największy był w I kwartale, gdy w większości rozwiniętych gospodarek trwała zima. W II kwartale zapotrzebowanie na „czarne złoto” malało średnio o 1,5-2 mln baryłek dziennie, co pozwalało rafineriom na przeprowadzenie niezbędnych prac konserwacyjnych.
W tym roku jednak popyt na ropę sięgnął w II kwartale 86,6 mln baryłek dziennie, podczas gdy w I kwartale wyniósł 86 mln baryłek.
Według ekspertów IEA, jest to dowód na to, jak rozwijające się potęgi – takie jak Chiny i Indie – przekształciły rynek ropy. W większości wschodzących gospodarek popyt na paliwo rośnie bowiem w II kwartale, po spadku w pierwszych miesiącach roku.
- Ponieważ to popyt państw spoza Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) napędza obecnie wzrost światowej gospodarki, zaczyna również zmieniać sezonowość na rynku ropy. Ostatecznie, gdy za kilka lat zużycie ropy poza OECD przekroczy jego wykorzystanie w ramach tej organizacji, w I kwartale popyt może być najniższy – konkluduje IEA.
- Rodząca się nowa sezonowość popytu przypuszczalnie zrodzi nowe wyzwania rafineryjne i logistyczne – ostrzega paryska organizacja.