Wartość transgranicznego handlu rozliczanego w juanach wzrosła w pierwszym półroczu ponaddwudziestokrotnie – w porównaniu z poprzednimi sześcioma miesiącami – do 70,6 mld juanów (około 10 mld USD). To wciąż bardzo niewiele w porównaniu z obrotami handlu zagranicznego Chin, w większości rozliczanymi w dolarach i w euro. Rząd w Pekinie powoli jednak spełnia swoje marzenie o zwiększeniu znaczenia juana dla światowego handlu, tak by w przyszłości stał się on jedną z głównych walut rezerwowych. Pekinowi pomagają w tej misji duże zachodnie banki.
HSBC, Standard Chartered, Citigroup i JPMorgan Chase przeprowadzają międzynarodowe roadshow dla klientów, podczas których namawiają ich do rozliczania się z chińskimi firmami w juanach. Zapewniają też konkretne finansowe zachęty dla przedsiębiorców, którzy zdecydują się na rozliczenia w chińskiej walucie – m.in. niższe prowizje.
– Możemy rozliczać transakcje w juanach w wielu częściach świata. Inne międzynarodowe banki próbują osiągnąć takie same rezultaty, co my – twierdzi Chris Lewis, szef działu handlu na obszar Chin w HSBC. – Coraz wiecej chińskich spółek chce, by ich zachodni partnerzy przyjmowali juany jako zapłatę – wskazuje Carmen Ling, szefowa działu światowych usług transakcyjnych w Citigroup w Hongkongu.
Zachodnie banki zaczęły rozliczać międzynarodowe transakcje handlowe w juanach już w zeszłym roku. Początkowo usługi te były dostępne jedynie w kilku krajach azjatyckich, teraz szybko nabierają rozmachu i są rozszerzane na cały świat. Pożyczkodawców zachęca do tego polityka rządu ChRL, tworzącego ułatwienia dla międzynarodowych transakcji w juanach. Banki, spodziewając się, że ten rynek może się szybko rozwijać, chcą wypracować sobie na nim silną pozycję.
Pekińskiemu rządowi szczególnie zależy, by uczynić z Hongkongu centrum światowych transakcji handlowych i finansowych rozliczanych w juanach. Władze ChRL pozwoliły więc zagranicznym firmom na emitowanie w tym specjalnym regionie administracyjnym długu denominowanego w chińskiej walucie.