Z tych szacunków wynika, że rynki dojrzałe zostaną zepchnięte na drugi plan, a potęgą numer jeden na świecie będą Chiny. Udział rynków wschodzących w kapitalizacji globalnego rynku akcji za 20 lat ma wynosić 55 proc., a obecnie jest to 31 proc.
Jakie argumenty przytaczają specjaliści Goldmana Sachsa? Główną przesłanką ma być szybszy wzrost gospodarczy, który będzie napędzał młode giełdy. Według prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego w przyszłym roku produkt krajowy brutto na rynkach wschodzących zwiększy się średnio 6,4 proc., państwa rozwinięte wzbogacą się zaś o 2,4 proc. Właśnie lepsze perspektywy wzrostu sprawiają, że od 14 kolejnych tygodni fundusze inwestujące na rynkach wschodzących notują napływ pieniędzy. W tym czasie z globalnych funduszy wycofano 6,87 mld dolarów.
Z raportu Goldmana Sachsa sygnowanego przez Timothy’ego Moe wynika, że udział akcji spółek z państw rozwijających się w portfelach inwestorów instytucjonalnych z państw rozwiniętych gospodarczo zwiększy się z 6 proc. do 18 proc. W tym okresie mają one netto kupić walory o łącznej wartości 4 bln dolarów.
MSCI Emerging Markets Index, obejmujący 21 państw, od początku 2000 r. zwiększył wartość ponad dwukrotnie, podczas gdy wskaźnik MSCI dla dojrzałych rynków stracił w tym czasie około 21 proc. Od początku 2010 r. do tego wtorku zyskał MSCI EM 1,2 proc., wskaźnik dla giełd dojrzałych (MSCI World Index) stracił zaś 4,2 proc. Wskaźnik cena/zysk dla pierwszego indeksu wynosi 14,2, dla drugiego zaś 15,1, wynika z obliczeń Bloomberga.
Firmowany przez bank Morgan Stanley indeks MSCI dla Chin kontynentalnych i Hongkongu od stycznia stracił 3,4 proc., Shanghai Composite Index spadł zaś w tym czasie 18 proc.