Europejskie giełdy zareagowały lekkimi spadkami, a rentowność obligacji państw z peryferii strefy euro wzrosła, po tym jak w piątek agencja Moody’s obcięła rating kredytowy Irlandii. Obniżka była radykalna – aż o pięć stopni – z Aa2 do Baa1. Rating ten jest obecnie o trzy stopnie wyższy od najwyższej „śmieciowej” kategorii. Jest on taki sam jak oceny kredytowe Rosji czy Litwy, jego perspektywa jest jednak negatywna, co znaczy, że może jeszcze zostać obniżony w nadchodzących miesiącach. Rating Moody’s dla Polski został utrzymany na poziomie A2.
[srodtytul]Kumulacja złych sygnałów[/srodtytul]
Dzień wcześniej Moody’s ostrzegła, że może pozbawić ratingu Ba1 Grecję. Na początku tygodnia zapowiedziała zaś, że jest gotowa pozbawić Hiszpanię ratingu Aa1. Tymczasem konkurencyjna agencja Standard &?Poor’s obniżyła perspektywę ratingu Belgii ze „stabilnej” do „negatywnej”. Wszystkie te sygnały wskazują, że zdaniem agencji ratingowych kryzys zadłużeniowy w strefie euro jest wciąż daleki od zakończenia.
Moody’s zdecydowała się więc obciąć rating kredytowy, mimo że Irlandia zyskała ostatnio dostęp do 85 mld euro pomocy z Unii Europejskiej oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Obniżka ratingu Zielonej Wyspy sama w sobie nie powinna być jednak żadnym zaskoczeniem. Irlandzki deficyt finansów publicznych będzie przecież w tym roku bliski 32 proc. PKB, a całkowita pomoc dublińskiego rządu dla banków może sięgnąć 83 mld euro, czyli ponad połowy PKB. – Cięcie oceny kredytowej było spodziewane, ale zaskakująca jest skala obniżki – piszą analitycy irlandzkiego Glas Securities.