Potentaci z Wall Street mają się coraz lepiej, a przecież nie tak miało być

Duże amerykańskie banki inwestycyjne doskonale sobie radzą w trudnym otoczeniu regulacyjnym i niekorzystnym klimacie społecznym. Ich bilanse puchną i potentaci z Wall Street mają się nawet lepiej niż ich zagraniczni konkurenci

Publikacja: 03.05.2013 12:42

Potentaci z Wall Street mają się coraz lepiej, a przecież nie tak miało być

Foto: Bloomberg

W skali globalnej ich udział w rynku jest największy od 2002 roku, wynika z najnowszych danych firmy Dealogic. Na rynku krajowym liderem jest JPMorgan Chase (8,5 proc. udziału), za nim plasuje się Bank of America (7,6 proc.), zaś ostatnie miejsce na podium zajmuje Goldman Sachs (6,6 proc.).

W ostatniej dekadzie branża bankowa doświadczyła wielu niepowodzeń, a światowy system finansowy był bliski załamania. Gospodarka znalazła się w największym kryzysie od Wielkiej Depresji, zaś w ramach rewanżu za straty spowodowane przezwielkie  banki nałożono na nie liczne ograniczenia.

Mimo tych przeciwności, w tym roku przychody czołowej piątki z Wall Street (Goldman Sachs, Citigroup, JPMorgan Chase, Wells Fargo, Bank of America) z działalności inwestycyjnej wyniosły 11,4 miliarda dolarów, 8 proc. więcej niż w tym samym okresie 2012 roku, który uznano za dobry. Ten rezultat stanowi połowę globalnych obrotów w bankowości inwestycyjnej W ubiegłym roku udział amerykańskich graczy stanowił 47,5 proc., zaś w 2002 r. było to 54,8 proc. Wtedy właśnie zaczynała się gorączka na rynku kredytów hipotecznych sub-prime. Te ryzykowne pożyczki doprowadziły później do globalnego kryzysu.

Amerykańskie banki inwestycyjne radzą sobie dobrze niemal na wszystkich frontach działalności z wyjątkiem fuzji i przejęć. Przychody w tej kategorii spadły o 19 proc. do 4,8 miliarda dolarów. Jednakże i pod tym względem piątka z USA bije zagranicznych konkurentów. Jej udział w tym biznesie na świecie wynosi 56,3 proc. wobec 52,6 proc. w ubiegłym roku.

A przecież amerykański Kongres starał się zapobiec  rozrastaniu się wielkich banków, by nie trzeba było ich ponownie ratować przy pomocy pieniędzy podatników.

FBR Capital Markets, w analizie dla swoich klientów, pisze, że krytycy największych amerykańskich banków obawiają się, że kolejny kryzys finansowy znowu spowoduje konieczność ratowania wielkich instytucji finansowych. Zauważają, że w ostatnich latach największe banki znacząco się wzmocniły natomiast mniejszym to się nie udało.  Istnieją obawy, że potencjalne wsparcie z budżetu gigantów stawia w uprzywilejowanej sytuacji wobec mniejszych rywali. FBR stwierdza, że podwyższenie wskaźnika adekwatności kapitałowej do 15 proc. aktywów ważonych ryzykiem prawdopodobnie nie będzie miało znaczącego wpływu na skalę ich biznesu ani też rentowność.

FBR Capital Markets nie wyklucza więc dalszego zaostrzania nadzoru nad największymi bankami, standardów regulacyjnych i wymogów kapitałowych.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp