Najnowszy przykład takiego postępowania to środowa decyzja norweskiej państwowej firmy energetycznej Statkraft, która unieruchomiła gazową elektrownię w Niemczech, bo nie była w stanie rywalizować z konkurentami opalającymi swoje siłownie węglem.
Niemiecki potentat branży energetycznej E.ON poważnie rozważa wyłączenie kolejnych siłowni zasilanych gazem, w tym supernowoczesnej elektrowni w Słowacji.
Inne europejskie firmy energetyczne podejmują podobne działania i stawiają polityków przed dylematem – z jednej strony energia produkowana z tańszego węgla powinna być pewną ulgą dla przeżywających recesję gospodarek tego regionu, ale z drugiej rozwój energetyki węglowej wydaje się niekompatybilny z długofalowymi programami ograniczenia emisji dwutlenku węgla i stawiania na energię odnawialną.
Zamykanie gazowych elektrowni w Europie to kolejny przykład dalekosiężnych skutków energetycznego boomu w Ameryce Północnej. Szybko rosnące dostawy gazu ziemnego wydobywanego tam ze skał łupkowych skłoniły wiele amerykańskich siłowni do przestawienia się na gaz z węgla i w rezultacie coraz więcej tego surowca trafia na europejski rynek w formie taniego importu.