Indeks Consensus Bullish Sentiment, mierzący nastroje analityków z domów maklerskich i autorów biuletynów inwestycyjnych, utrzymywał się na ponad poziomem 75 proc. przez siedem tygodni, zakończonych 3 kwietnia. Był to najdłuższy okres tak wysokich wskazań dwudziestodziewięcioletniej historii prowadzonych przez firmę Consensus z Kansas City badań.
W ostatnim tygodniu, gdy obawy przed spowolnieniem poprawy sytuacji na amerykańskim rynku pracy i pogłębieniem kryzysu zadłużeniowego w Europie sprawiły, iż S&P 500 spadał przez pięć dni, najmocniej od listopada ubiegłego roku, wartość indeksu nastrojów obniżyła się do 69 proc.
Wcześniejszemu wybuchowi optymizmu towarzyszyła największa kwartalna zwyżka indeksu od 14 lat, napędzana przez lepsze od oczekiwanych dane gospodarcze i wyniki spółek. Rosnące przekonanie uczestników rynku o przyszłych zwyżkach kursów akcji według analityków technicznych należy traktować jako wskaźnik kontrariański, zapowiadający zmianę trendu. Tłumaczą, że optymistycznie nastawieni inwestorzy, których jest większość, napełnili już swoje portfele akcjami i mają niewiele wolnych środków na dalsze zakupy.
- Jesteśmy zaniepokojeni tak wyśmienitymi, prawie szampańskimi nastrojami na rynku, które będą musiały opaść – powiedział John Kattar, szef działu zarządzania w firmie doradczej Eastern Investment Advisors z Bostonu. – Można spodziewać się jakiegoś nawrotu obaw u handlujących, ale ten moment jest jeszcze odległy – zastrzegł.
Indeks S&P 500 na początku ubiegłego tygodnia osiągnął najwyższą wartość od maja 2008 roku. Na pięciu kolejnych sesjach stracił 4,3 proc. Niewielką tylko część strat odrobił na środowej sesji, po lepszych od oczekiwanych wynikach kwartalnych producenta aluminium Alcoa. Zdaniem Kattera indeks jeszcze będzie spadał, a pełny zasięg zniżki wyniesie od 5 do 10 proc.