Nie ma co liczyć, że w tym roku przyspieszy wzrost gospodarczy na świecie. Światowy PKB zwiększy się jedynie o 3,1 proc., czyli tyle samo co w roku ubiegłym. Dopiero w 2014 może się okazać, że gospodarka zdecydowanie wyjdzie z kryzysu. Żaden kraj, nawet pogrążona w recesji strefa euro, nie będzie na minusie. Światowy PKB zwiększy się o 3,8 proc. Stanie się to przede wszystkim dzięki doskonałej sytuacji większości rynków wschodzących: w 2013 r. zanotują one wzrost na poziomie 5 proc. i 5,4 proc. w 2014. Ale jest to mniej w obu przypadkach o 0,3 pkt proc., niż MFW zakładał w kwietniu.
Przy tym ten wzrost ma przyspieszyć we wszystkich krajach, z wyjątkiem Chin. Dla tego kraju MFW na ten rok prognozuje jeszcze 7,8 proc. (o 0,3 pkt proc. mniej niż trzy miesiące temu), za to na rok 2014 7,7 proc., również o 0,3 pkt proc. mniej. To prognoza dość optymistyczna, bo sami Chińczycy przyznają, że może się okazać, że nawet 7,5–7,6-proc. wzrost PKB w tym roku będzie trudny do osiągnięcia, a w kolejnych latach może być znacznie gorzej.
Jasnym punktem, chociaż bez specjalnego ładunku optymizmu, pozostaje nasz region. Europa Środkowa i Wschodnia ma w tym roku wzrosnąć o 2,2 proc. i ten wzrost – zdaniem ekonomistów MFW – powinien przyspieszyć do 2,8 proc.
Największym rozczarowaniem jest jednak Brazylia, która w tym roku odnotuje wzrost na poziomie 2,5 proc. (o pół pkt proc. mniej, niż sądzono w kwietniu), zaś w roku 2014 gospodarka przyspieszy, ale tempo tego przyspieszenia będzie o wiele wolniejsze (minus 0,8 pkt proc.) niż zakładano trzy miesiące temu.
Wzrost wolniejszy od zakładanego wcześniej odnotują również Stany Zjednoczone, głównie z powodu wycofania stymulowania gospodarki przez Rezerwę Federalną. W tym roku PKB ma tam zwiększyć się o 1,7 proc., ale już w 2014 o 2,7 proc., co jak na kraj rozwinięty jest doskonałym wynikiem, zwłaszcza że uwzględniono w nim niemal pewność obowiązywania programu oszczędnościowego. Ten kraj, jako chyba jedyny na świecie, może się dzisiaj pochwalić solidnym popytem wewnętrznym, który ratuje gospodarkę w czasie wzrostowego dołka. Gdyby Fed nadal skupował obligacje, ten wzrost mógłby być naprawdę imponujący. dw