Dżihadyści pobierają od nich liniowy podatek wynoszący 2,5 proc. (oficjalnie nazwany „zakat", czyli jałmużna), a w zamian za to zapewniają im stabilność prowadzenia działalności gospodarczej.

Amar jest jednym z biznesmenów zadowolonych z rządów ISIS. Handluje samochodami, nieruchomościami i drobiem, a prywatnie jest mało religijny i nie lubi dżihadystów. Prowadzi swoją działalność jednak tylko na terenach Państwa Islamskiego. Gdy handlował na terenach opanowanych przez mniej islamistycznych rebeliantów, skradziono mu towar warty 150 tys. USD, gdy handlował na terenie opanowanym przez wojska Assada, aresztowała go prorządowa milicja i wyszedł po zapłaceniu 25 tys. USD okupu.

W Państwie Islamskim mimo wszystko środowisko biznesowe jest bardziej stabilne, korupcja ostro zwalczana, a zachodni dżihadyści tworzą popyt na dobra konsumpcyjne. Ponadto Państwo Islamskie bardzo dobrze płaci specjalistom takim jak robotnicy pracujący na polach naftowych. Jeśli ma się pieniądze i trzyma język za zębami, można więc nieźle prosperować w fundamentalistycznym kalifacie.