W czerwcu, jak oszacował wstępnie Eurostat, indeks cen konsumpcyjnych (HICP) wzrósł o 0,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 0,3 proc. w maju, gdy ceny zaczęły rosnąć po pięciu miesiącach przerwy. Ten odczyt okazał się zgodny z medianą prognoz ekonomistów ankietowanych przez agencję Reutera. Deflacja z początku roku była głównym powodem zwiększenia przez Europejski Bank Centralny w marcu skali ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), w ramach którego skupuje on papiery dłużne za wykreowane pieniądze. Roczna inflacja wciąż jednak pozostaje zdecydowanie poniżej celu EBC, który ma za zadanie utrzymywać ją nieco poniżej 2 proc.
Po poniedziałkowych danych z Niemiec, największej gospodarki eurolandu, gdzie według wstępnych szacunków inflacja wyhamowała w czerwcu do 0,1 proc., z 0,7 proc. w maju, ekonomiści liczyli się z tym, że odczyt dla całej unii walutowej będzie nawet gorszy, niż przewidywali.
Tak się nie stało, ale i tak większość z nich uważa spadek inflacji za niepokojący sygnał. Tym bardziej, że wyhamowała też inflacja bazowa (nie uwzględniająca cen energii i żywności nieprzetworzonej –red.). Wyniosła ona w czerwcu 0,8 proc. rok do roku, w porównaniu do 0,9 proc. w maju. - Te dane to kolejny argument na rzecz pełnej realizacji QE przez EBC (frankfurcka instytucja zapowiedziała, że potrwa on do końca września 2016 r.). Spodziewamy się zresztą, że EBC będzie musiał jeszcze bardziej poluzować politykę pieniężną, aby przywrócić inflację w pobliże swojego celu – oceniła Jennifer McKeown, główna ekonomistka ds. europejskich w Capital Economics.
Według niej, opublikowane także we wtorek dane Eurostatu z rynku pracy, które pokazały, że w czerwcu stopa bezrobocia w eurolandzie utrzymała się na niezmienionym wobec maja poziomie 11,1 proc., sugerują, że nie należy spodziewać się przyspieszenia wzrostu płac, co mogłoby zwiększyć presję inflacyjną.