Amerykański indeks małych spółek Russell 2000 już znalazł się w fazie bessy – od zeszłorocznego szczytu stracił 22 proc. W rynek niedźwiedzia wszedł również niemiecki indeks DAX. Od szczytu z kwietnia 2015 r. spadł o prawie 22 proc. Francuski CAC 40 od bessy niewiele dzieli – stracił 19 proc. od kwietniowego szczytu. W tym kierunku porusza się również brytyjski FTSE 100, który spadł od zeszłorocznego szczytu o prawie 18 proc., i tokijski Nikkei 225 zniżkujący 17 proc. od czerwcowego szczytu. Amerykańskiemu S&P 500 co prawda do bessy jeszcze daleko (spadł o 11,5 proc. od szczytu z 2015 r.), ale tylko około 1 proc. dzieliło go w czwartek od dołka z sierpnia 2015 r.
Impulsy do spadków
Fatalny dla giełd rozwiniętych okazał się początek roku. S&P 500 stracił w ciągu dwóch tygodni 7,5 proc., DAX 9,6 proc., a Nikkei 225 9,4 proc. Jako przyczynę tak ostrej przeceny najczęściej wymieniane są reakcja na rynkowe wstrząsy w Chinach oraz na pogłębiającą się przecenę na rynkach surowcowych. Chwilowy spadek cen ropy WTI poniżej 30 USD za baryłkę stał się w środę impulsem do runięcia S&P 500 o 2,5 proc. Co prawda czwartkowa sesja w Nowym Jorku zaczęła się od lekkich zwyżek, ale w Europie po południu wiele indeksów traciło ponad 1 proc. DAX i CAC 40 spadały wówczas o ponad 2 proc., a do przeceny przyczyniła się afera wokół możliwego fałszowania wyników testów emisyjnych przez koncern motoryzacyjny Renault.
– Wszystko sprowadza się do obaw o światowy wzrost gospodarczy. Niewielu ludzi chce kupować przy takich poziomach, bo panują obawy, że następnego dnia przecena może się pogłębić – twierdzi Ralf Zimmermann, strateg z Bankhaus Lampe.
Niedawno rozpoczęty sezon publikacji wyników w USA na razie nie zdołał poprawić nastrojów na rynkach. Jak wynika z danych Citigroup, po raz pierwszy od 2009 r. więcej spółek na świecie tnie prognozy wynikowe, niż je podwyższa.
Część analityków widzi jednak szansę na odbicie na giełdach rozwiniętych. – Wciąż postrzegamy europejskie rynki akcji jako oferujące przyzwoite wyceny i dobre stopy zwrotu w porównaniu z innymi klasami aktywów przy poprawiającej się sytuacji gospodarczej w Europie. To sprawia, że jesteśmy strukturalnie pozytywni – wskazuje James Barty, strateg z Bank of America Merrill Lynch.