Zagraniczni inwestorzy pozbywają się udziałów w rosyjskich spółkach zdecydowanie szybciej niż inwestorzy lokalni. Świadczy o tym rosnący spread pomiędzy wycenami akcji spółek notowanych w Moskwie oraz wyceną tych samych podmiotów na giełdzie w Londynie – przekonują analitycy Bloomberga.
Agencja zauważa, że wyceny tych samych firm w Londynie charakteryzują się ogromnym dyskontem względem aktywów moskiewskich. Należy nadmienić, że rosyjskie spółki są notowane w Londynie w formie tzw. kwitów depozytowych, będących swoistym substytutem akcji. Kwit depozytowy to zbywalny papier wartościowy reprezentujący prawo własności akcji konkretnej spółki. Handel tym instrumentem odbywa się na podobnych zasadach, jak obrót akcjami.
Rozbieżność wycen na linii Londyn vs. Moskwa obrazują twarde dane liczbowe. Londyńskie kwity depozytowe firmy Magnit (rosyjska sieć supermarketów) są wycenianie z 22-procentowym dyskontem względem akcji notowanych w Moskwie. Londyńska kapitalizacja Megafonu (telekom) spadła w tym roku dwukrotnie mocniej niż wycena moskiewska (13 proc. vs. 6,5 proc.). Analogicznie, kurs Gazpromu spadł odpowiednio o 14 oraz 6,3 proc.
Anastasia Levashova, zarządzająca funduszem Blackfriars Asset Management, przekonuje że londyńska wyprzedaż jest naturalnym zjawiskiem.
- Cudzoziemcy mogą szybko pozbyć się rosyjskich spółek i błyskawicznie zainwestować na innym rynku wschodzącym, gdzie stosunek zysku do ryzyka jest bardziej atrakcyjny – powiedziała w rozmowie z Bloombergiem.