Paryskie porozumienie klimatyczne może zwiastować zmierzch węgla, ale amerykańskie giełdy CME Group oraz Intercontinental Exchange (ICE) toczą coraz bardziej zaciekły bój o przychody z handlu tym surowcem energetycznym wykorzystywanym do produkcji 40 proc. prądu na świecie.
W ostatnich latach szturmem ten rynek zdobywa chicagowska CME Hroup oferująca zachęty dla maklerów i prosty system handlu. W odpowiedzi ICE, gracz numer 1 na rynku energii w regionie do zera zmniejszyła prowizje i kupiła dostawcę oprogramowania by zapewnić sobie bezpośredni dostęp do brokerów.
Te zabiegi pokazują jak daleko są w stanie posunąć się amerykańskie giełdy by zagarnąć jak największą cześć tego biznesu w okresie, kiedy nadzór zwiększa kontrolę nad rynkami od energii elektrycznej po węgiel przekierowując część handlu z rynków OTC (over the counter) na giełdy. W 2015 roku handel węglem w Europie zwiększył się o 44 proc.
- CME chce zdobyć przyczółek w Europie - twierdzi Paul Gulberg, nowojorski analityk firmy Prospex Research. Podkreśla on, że energia jest bardzo ważna, gdyż jest jednym z największych biznesów.
Chicagowska giełda kontroluje już dwie trzecie handlu węglem poza Stanami Zjednoczonymi, którego wartość szacowana jest na 305 miliardów dolarów. Za każdy kontrakt na rynkach energii inkasuje 1,19 dolara, dwa razy więcej niż za kontrakty finansowe. W minionym roku średnie dzienne obroty energią wzrosły o 21 proc. , co pomogło zrekompensować 4-proc. spadek w handlu produktami powiązanymi ze stopami procentowymi.