Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Król Arabii Saudyjskiej Salman ibn Abdulaziz al-Saud rządzi krajem od 2015 r.
Saudyjska gospodarka zdołała w tym roku uniknąć najgorszego scenariusza. Nie doszło do recesji, kryzysu bankowego ani do ataku spekulacyjnego, który mógłby przerwać powiązanie kursowe riala z dolarem. Stabilizacja na rynku ropy naftowej, która na jesieni przeszła w solidny wzrost cen, mocno wparła gospodarkę pustynnego królestwa. Cięcia w produkcji ropy postanowione na ostatnim spotkaniu OPEC, skoordynowane z Rosją oraz dziesięcioma innymi krajami spoza tego kartelu, dają zaś nadzieję, że naftowe odbicie będzie kontynuowane w przyszłym roku. Przy cenie surowca zbliżonej do 60 USD za baryłkę lub wyższej więcej pieniędzy będzie trafiało do saudyjskiego budżetu i ogólnie lepsza koniunktura będzie panowała w miejscowej gospodarce. Kraj wciąż jednak będzie musiał się zmagać z poważnymi problemami strukturalnymi, wdrażać trudne reformy, mozolnie zmniejszać zależność swojej gospodarki od rynku naftowego a także ułożyć sobie na nowo stosunki ze swoim amerykańskim sojusznikiem. Ostatnie z tych zadań jest niezwykle delikatne. Donald Trump, prezydent elekt USA, zasłynął już przecież z krytyki polityki prowadzonej przez Saudów, a szczególnie ze wspierania przez nich radykalnego islamu na całym świecie przy jednoczesnym korzystaniu z amerykańskiej ochrony wojskowej. Saudyjczycy wcześniej mocno liczyli na wygraną wyborczą Hillary Clinton. Wszak przez wiele lat wspierali wielkimi datkami Fundację Clintonów (co zdaniem części komentatorów było zapłatą za przysługi polityczne zapewniane im przez prezydenckie małżeństwo). Okazało się jednak, że wytrawni saudyjscy gracze postawili w wyścigu wyborczym na niewłaściwego konia.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Dane od JPMorgan i Citigroup przewyższyły oczekiwania analityków.
Inflacja konsumencka w USA okazała się w czerwcu nieco wyższa od prognoz, ale inflacja bazowa była już piąty miesiąc z rzędu niższa od oczekiwanej.
W czasie wojny handlowej wypowiedzianej światu przez Donalda Trumpa inwestorzy poszukują bezpiecznych przystani dla swoich pieniędzy. Kuszącą alternatywą okazało się srebro. Popyt na kruszec jest tak duży, że jego cena jest najwyższa od 14 lat.
Jak wynika z najnowszego badania globalnych zarządzających funduszami przeprowadzonego przez Bank of America, nastroje inwestorów gwałtownie wzrosły w lipcu, osiągając najwyższy poziom od lutego.
Gospodarka Chin powiększyła się w drugim kwartale nieco bardziej niż oczekiwano. Wojna handlowa z USA nie przyniosła jej katastrofy.
Inwestorzy bagatelizują weekendowe sygnały zza oceanu i uznają, że działania gospodarza Białego Domu to tylko taktyka negocjacyjna i koniec końców cła nie będą tak wysokie. Pytanie, czy to dość proste założenie przetrwa próbę czasu.