Ale też nie mogą zgodzić się na zbyt wysoką cenę. Czego zatem powinni żądać? Odpowiedź jest jedna - uzgodnionego wyjścia z Unii Europejskiej, łagodnej zmiany i wreszcie takiego ostatecznego porozumienia, które zachowa możliwie jak najwięcej z tego, co Wielka Brytania ma teraz. Jeśli tak, to negocjacje muszą ruszyć z miejsca. Warunkiem koniecznym do tego jest zaoferowanie większych pieniędzy. To jest cena, którą warto zapłacić.
Zwolennicy brexitu powinni bowiem pamiętać, że ich oponenci stanowią prawie połowę brytyjskiego elektoratu. Dlatego dobre porozumienie brexitowe jest bardzo ważne. No i wreszcie Unia Europejska jest i pozostanie najważniejszym partnerem gospodarczym Wielkiej Brytanii. W 2016 r. 48 proc. brytyjskiego eksportu szło do pozostałych krajów Unii. Eksport do USA, gospodarki większej niż unijna, stanowił zaledwie 16 proc. całości. Na Chiny przypadło 5 proc. brytyjskiego eksportu, a na Australię, Nowa Zelandię, Kanadę, Japonię i Południową Koreę łącznie 6 proc. Rzecz w odległości i dostępie do rynku.
Za postęp w negocjacjach Londyn może zaproponować o 20-40 mld euro więcej niż dotychczas oferuje Theresa May. Ale te 60 mld euro to zaledwie 2,5 proc. brytyjskiego PKB.