Obawy te zmniejszyły się, kiedy Paul Ryan, republikański przewodniczący Izby Reprezentantów wezwał prezydenta Donalda Trumpa do wycofania się z pomysłu wprowadzenia 25- proc. ceł na stal i 10-proc. na aluminium. Inwestorzy liczą więc, że Kongres zablokuje podwyżkę ceł (choć konstytucyjne uprawnienia Kongresu w tej kwestii są niejasne).

Groźba wojny handlowej wciąż jednak daje o sobie znać. Komisja Europejska przygotowała listę amerykańskich produktów, na które może nałożyć odwetowe 25-proc. cła. Na liście znalazły się dobra, których sprzedaje się rocznie w UE za około 2,8 mld euro. Wśród nich są m.in.: stal i produkty stalowe, motocykle, koszule, dżinsy, niektóre kosmetyki, sok pomarańczowy, kukurydza i bourbon. Listę dobrano tak, by wywrzeć presję na amerykańskich ustawodawcach. I tak np. karne cła mają zostać wprowadzone na motocykle Harley Davidson produkowane w Wisconsin, czyli stanie przewodniczącego Izby Reprezentantów Paula Ryana. Podwyżka ceł grozi również whiskey produkowanej w Kentucky, stanie przywódcy republikańskiej większości w Senacie Mitcha McConnella. Firma Levis Strauss, producent dżinsów mogących zostać obłożonymi wyższymi cłami, ma zaś swoją siedzibę w Kalifornii, stanie Nancy Pelosi, przywódczyni demokratycznej mniejszości w Senacie. Wcześniej Trump zagroził, że wprowadzenie przez UE takich karnych taryf skutkowałoby podwyżką ceł w USA na europejskie samochody, które są obecnie obłożone zaledwie 2,5-proc. stawką (gdy amerykańskie w Europie czterokrotnie wyższą taryfą).

Wielu analityków ostrzega więc, że obawy przed globalną wojną handlową mogą powrócić. – Poprawa nastrojów na rynkach powinna być traktowana tylko jako krótka przerwa, a traderzy powinni pozostać ostrożni, dopóki nie będziemy mieli wyraźnej odpowiedzi Chin i państw strefy euro na protekcjonistyczną decyzję Trumpa – twierdzi Konstantinos Anthis, szef działu analiz w brytyjskiej firmie ADS Securities. HK