To pokazuje jak wrażliwa pozostaje tam kwestia wynagrodzeń bankowców 10 lat po kryzysie finansowym. Rada nadzorcza banku przyznała, że nie doceniła publicznej reakcji na propozycję podniesienia pensji prezesa prawie o połowę do 3 mln euro i nie przedstawi jej na zbliżającym się walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Szef rady nadzorczej amsterdamskiego banku Jeroen van der Veer „wyraził ubolewanie z powodu zamieszania" spowodowanego tym planem.
ING uzasadniał konieczność podniesienia wynagrodzenia Hamersa utrzymaniem konkurencyjności, bo bank zajmuje 19 miejsce w indeksie Euro Stoxx 50 pod względem kapitalizacji, a dopiero 44 w wysokości pensji prezesa. Nie przekonało to polityków przygotowujących się do wyborów zapowiedzianych na przyszły tydzień. Zarówno premier jak i szef resortu finansów określili proponowaną podwyżkę jako „nadmierną" w banku, który w 2008 r. dostał prawie 10 mld euro rządowej pomocy.
To nie pierwsza taka sprawa w Holandii. Przed trzema laty Peter Wakkie zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej ABN Amro, po oburzeniu z jakim politycy i kręgi opiniotwórcze przyjęły jego propozycję podniesienia o 100 tys. euro wynagrodzeń sześciu członków kierownictwa spółki.