– Prowadzimy bardzo produktywne rozmowy z Chińczykami. Mam ostrożną nadzieję, że zdołamy osiągnąć z nimi porozumienie – stwierdził w wywiadzie dla Fox News Steven Mnuchin, amerykański sekretarz skarbu. Jego wypowiedź dała inwestorom nadzieję, że amerykańsko-chińskiej wojny handlowej da się uniknąć, i przyczyniła się w poniedziałek do lekkich zwyżek na europejskich giełdach.
Lista życzeń
Ryzyko wojny handlowej poważnie wzrosło po tym, jak w czwartek prezydent USA Donald Trump podpisał dokument nakazujący jego administracji przygotować zestaw podwyżek ceł i innych restrykcji handlowych na chińskie produkty, których sprzedaje się w USA rocznie za 50–60 mld USD. Ma to być kara za masową kradzież amerykańskiej własności intelektualnej w Państwie Środka. Chiny odpowiedziały zapowiedzią podwyżek ceł na 128 produktów z USA, których roczny import do ChRL jest wart zaledwie 3 mld USD. Z przecieków wynika, że chiński rząd pracuje nad poszerzeniem tej listy m.in. o samoloty pasażerskie i procesory komputerowe. Ze słów Mnuchina wynika jednak, że obie strony prowadzą rozmowy mające na celu uniknięcie głębszej konfrontacji.
Według doniesień „The Wall Street Journal" Mnuchin i Robert Lighthizer, przedstawiciel handlowy USA, przesłali w zeszłym tygodniu chińskiemu wicepremierowi Liu He listę działań handlowych, które Chiny mogłyby podjąć, by uniknąć zaostrzenia sporu. Znalazły się na niej m.in.: obniżka ceł na amerykańskie samochody, większe zakupy amerykańskich półprzewodników oraz poszerzenie dostępu do chińskich rynków finansowych. Nieoficjalnie wiadomo też, że USA zależy na tym, by Chiny kupowały więcej amerykańskiego gazu łupkowego. – USA będą kontynuowały prace nad cłami, o ile nie będziemy mieli satysfakcjonującego porozumienia, które podpisze prezydent. Nie obawiamy się wojny handlowej, ale też nie jest ona naszym celem – zadeklarował Mnuchin w Fox News.
Zachętą do dalszych negocjacji może być porozumienie, jakie w weekend zawarły USA i Korea Płd. Wyłączyło ono na stałe Koreę z podwyżki amerykańskich ceł na stal, ale wprowadziło kwoty ograniczające import tego surowca z Korei Płd. do USA.
Realny problem
Czy jednak Chiny dadzą się przekonać do ustępstw? Istnieje ryzyko, że cła zapowiedziane przez administrację Trumpa mogą okazać się zbyt małym środkiem nacisku na Pekin. „Wstępna analiza wskazuje, że ich wpływ na chińskie korporacje i banki będzie ograniczony, gdyż USA odpowiadają tylko za 15 proc. chińskiego eksportu, a popyt wewnętrzny staje się w Chinach większym motorem wzrostu gospodarczego niż eksport. Dobra za 50–60 mld USD, będące celem zapowiadanych ceł, mogą zaś wpłynąć na 10–12 proc. chińskiego eksportu do USA" – przypominają analitycy Standard & Poor's.