Takie wnioski wyciągnąć można z wstępnego, kwietniowego odczytu PMI, mierzącego koniunkturę w przemyśle i usługach na podstawie ankiety wśród menedżerów przedsiębiorstw.
Wskaźnik ten, obliczany przez firmę IHS Markit, utrzymał się w kwietniu na marcowym poziomie 55,2 pkt. Wcześniej przez dwa miesiące z rzędu zniżkował, a ekonomiści przeciętnie oczekiwali jego kolejnej zniżki, do 54,8 pkt.
Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że sytuacja ankietowanych firm poprawiła się w porównaniu do poprzedniego miesiąca, dystans od tej granicy stanowi zaś miarę tempa tej poprawy. W styczniu PMI w strefie euro znalazł się najwyżej od 12 lat, na poziomie 58,8 pkt. W efekcie nawet po ostatnich zniżkach sygnalizuje szybkie tempo rozwoju gospodarki Eurolandu.
- W świetle historycznych zależności, PMI na obecnym poziomie jest spójny z tempem wzrostu PKB strefy euro w tempie 0,5 proc. kwartalnie – ocenił Jack Allen, ekonomista z Capital Economics. W całym 2018 r. gospodarka Eurolandu wciąż ma więc szansę urosnąć o ponad 2 proc., po 2,3 proc. w 2017 r. – Warto odnotować, że inne ankietowe wskaźniki aktywności w gospodarce nie spadły w tym roku równie mocno, co PMI – dodał.
Stabilizacja ogólnego PMI to wypadkowa spadku tego wskaźnika w sektorze przemysłowym (z 56,6 do 56 pkt) i lekkiej jego zwyżki w sektorze usługowym (z 54,9 do 55 pkt), ważniejszym dla gospodarki strefy euro. – Rozwój przemysłu ograniczają dwa czynniki. Po pierwsze, silniejsze euro wpływa negatywnie na napływ nowych zamówień do firm ze strefy euro. Po drugie, wyzwaniem są wąskie gardła po stronie podażowej, w tym niedobór wykwalifikowanych pracowników, szczególnie w Niemczech – skomentował poniedziałkowe dane Claus Vistesen, główny ekonomista ds. strefy euro w firmie analitycznej Pantheon Macroeconomics.