Amerykanie właśnie stracili jednego z kluczowych importerów. Chiny są czwartym co do wielkości rynkiem dla eksportu amerykańskich produktów rolnych, po Kanadzie, Meksyku i Japonii. W 2018 r. kupiły plony o wartości blisko 6 mld USD. Ponadto Chiny są największym na świecie nabywcą soi i w zeszłym roku odpowiadały za 60 proc. amerykańskiego eksportu tego produktu. Od września 2017 r. do maja 2018 r. eksport soi z USA do Chin wyniósł 27,7 mln ton. Według analizy University of Missouri wartość ta spadła o ponad 70 proc., do 7 mln ton, w tym samym okresie na przełomie 2018 r. i 2019 r. Jeśli Pekin znajdzie sobie innego nabywcę, znacząco odbije się to na amerykańskich rolnikach. Ceny soi spadły już o 9 proc. od czasu rozpoczęcia wojny handlowej w lipcu ubiegłego roku. Skutki mogą być długofalowe i odbiją się na cenach innych plonów, ponieważ mniejsze zapotrzebowanie na soję powoduje, że rolnicy sadzą więcej takich roślin jak np. kukurydza. Obniża to ceny kukurydzy ze względu na większą podaż.

Czytaj także: Kolejne uderzenie Trumpa w chińskie towary za 300 mld dol.

Farmerzy są z kolei dla Trumpa jedną z kluczowych grup wyborczych. Dlatego podczas szczytu G-20 Trump ustalił z prezydentem Xi Jinpingiem, że Chiny będą kupować więcej produktów rolnych. Jednak wprowadzenie nowej rundy taryf zakończyło te plany.

Pekin podejmuje również inne działania odwetowe i nadal dewaluuje juana. W środę Ludowy Bank Chin ustalił stopę referencyjną na poziomie 6,9996 juana za dolara, zbliżając się do poziomu 7 juanów. Ta psychologiczna bariera na rynku walutowym została już przekroczona w poniedziałek, ponieważ Pekin pozwala na 2-proc. wahania w stosunku do ustalonej wartości referencyjnej. Ale jej pokonanie w notowaniach ustalanych przez bank centralny byłoby ważnym znakiem dla rynku. Analitycy z Bank of America Merrill Lynch przewidują, że juan może osłabić się nawet do 7,5 juana za dolara.