Reklama

Gorzki bilans w kasie państwa. Deficyt blisko 7 proc. PKB, dług idzie w górę

W 2026 r. Polska pozostanie krajem wysokiego deficytu. Rok 2025 zamiast oczekiwanej poprawy przyniósł wyraźne pogorszenie stanu finansów publicznych. Przed rządem rośnie wyzwanie, jak zatrzymać spiralę długu, i to w warunkach politycznego impasu.

Publikacja: 23.12.2025 06:00

Gorzki bilans w kasie państwa. Deficyt blisko 7 proc. PKB, dług idzie w górę

Foto: Damian Lemanski/Bloomberg

Podsumowanie 2025 r. może okazać się dosyć gorzkie dla obecnego rządu. Ekonomiści szacują, że deficyt całego sektora finansów publicznych sięgnie niemal 7 proc. PKB, co będzie jednym z najwyższych poziomów od dwóch dekad. Do tego w porównaniu z 2024 r. dziura w publicznej kasie wzrośnie, podczas gdy resort finansów zakładał jej spadek do 5,7 proc. PKB.

Deficyt rośnie

Zamiast oczekiwanej poprawy kondycji finansów publicznych, mamy więc jej pogorszenie w 2025 r. Co poszło nie tak? – To nie był łatwy rok. W pełni ujawniły się, choć czasami z opóźnieniem, działania różnych czynników, które niekorzystnie wpływały na stan budżetu – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Chodzi przede wszystkim o wzrost wydatków na obronność oraz wzrost wydatków o charakterze społecznym, które zostały zainicjowane w okresie wyborczym w 2023 r. – dodaje. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego również zauważa, że do pogorszenia wyniku sektora przyczynił się głównie wzrost wydatków. Przy czym sądząc po danych za pierwsze półrocze 2025 r., za ponad połowę tego pogorszenia odpowiada wzrost świadczeń społecznych, a za ok. 1/4 – wzrost wydatków na wynagrodzenia.

Wśród tych świadczeń społecznych trzeba wyliczyć obietnice wyborcze Koalicji 15 października, czyli takie programy jak „babciowe”, „renta wdowia” czy podwyżka dodatków na dzieci z 500+ do 800+.

Budżetowi nie pomaga oczywiście konieczność dokładania grubych miliardów do budżetu NFZ, a swoje odzwierciedlenie w kondycji kasy państwa znalazła również...spadająca inflacja. Jej wysoki poziom w poprzednich latach oznaczał wysoką indeksację niektórych wydatków w 2025 r. (np. świadczeń emerytalno-rentowych), a jej spadek w samym 2025 r. przyniósł spadek realnej dynamiki dochodów podatkowych.

Reklama
Reklama

Efekt jest taki, że w samym budżecie centralnym może zabraknąć ok. 20-30 mld zł wpływów z podatków. Jedynym pocieszeniem jest to, że mimo wszystko udało się uniknąć nowelizacji budżetu i zwiększenia limitu deficytu, który i tak ustalono na rekordowe 289 mld zł. – Na cóż, po raz kolejny okazało się, że kołdra jest za krótka na wszystkie potrzeby – komentuje Marcin Zieliński, wiceprezes Fundacji FOR. – Gorzej, że w 2025 r. nie widzieliśmy żadnej próby naprawy finansów publicznych. Rząd nie podjął starań dotyczących ograniczenia wydatków, wbrew zapowiedziom nie zaprzestano też wypychania wydatków poza budżet centralny. Deficyt i dług w tzw. funduszach pozabudżetowych nadal rosną i będą rosły – wytyka Zieliński.

– Na plus dla Ministerstwa Finansów można zaliczyć wykupienie i spłatę części długu zaciągniętego w pandemii przez PFR i BGK – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Ale było to działanie jednorazowe. Jeśli chodzi o konieczną konsolidację sektora finansów publicznych, 2025 r. należy zaliczyć niestety do straconych – dodaje.

Czytaj więcej

Ogromny deficyt w budżecie. Czy taki był plan?

Co w 2026 r.?

A jakie są perspektywy finansów publicznych na 2026 r.? W przyjętej już przez Sejm ustawie budżetowej, rząd przewiduje deficyt budżetu centralnego w wysokości 272 mld zł (wobec 289 mld zł planu na 2025 r.). Deficyt całego sektora ma zaś wynieść ok. 6,5 proc. PKB, co oznaczałoby pewną redukcję i zacieśnienie fiskalne w porównaniu z 7 proc. PKB w 2025 r.

Podobne prognozy dla wyniku całego sektora finansów publicznych, czyli spadek deficytu o 0,4-0,5 pkt. proc., mają też ekonomiści. Jednocześnie eksperci alarmują, że wysokie deficyty przełożą się na szybkie narastanie długu sektora, który według szacunków ING BSK na koniec 2026 r. sięgnie już 66,8 proc. PKB! To poziom wyraźnie wyższy niż limit dla zadłużania państwa wyznaczony w polskiej Konstytucji, wynoszący 60 proc. PKB.

Reklama
Reklama

Przekroczenie konstytucyjnej granicy długu nie wymusza wszczęcia procedur sanacyjnych tylko dlatego, że zgodnie z odpowiednimi ustawami część zobowiązań pozostaje poza definicją państwowego długu publicznego. Nie zmienia to jednak faktu, że naprawa finansów publicznych staje się największym i najpilniejszym wyzwaniem dla rządu.

Co zrobił rząd?

Pewne działania w tym zakresie zostały już podjęte i przyniosą skutek w 2026 r. To m.in. podwyżka stawki CIT dla banków (do 30 proc. w 2026 r. z 19 proc. obecnie), co ma przynieść do budżetu państwa dodatkowe niemal 7 mld zł. To także wdrożenie systemu e-faktur KSeF, uszczelnienie systemu i ograniczenie luki VAT, zamrożenie drugiego progu w PIT, itp. Ich łączny skutek można szacować na ok. 0,64 proc. PKB.

– Działania te prowadzą do zwiększenia efektywnej stawki opodatkowania, więc sytuacja fiskalna powinna nieco się poprawić. Dobrze byłoby jednak zrobić więcej – zauważa Piotr Bujak. – Wyzwania są duże, proszę pamiętać, że Polska jest objęta procedurą nadmiernego deficytu, ścieżka jego redukcji powinna więc zmierzać docelowo do ok. 3 proc. PKB. Tymczasem kalendarz wyborczy, czyli wybory parlamentarne w 2027 r. i trudna kohabitacja prezydenta z obecną koalicją rządową utrudniają niezbędną konsolidację – zaznacza Rafał Benecki.

Reklama
Reklama

Polityczny impas

To jak trudna jest sytuacja pod względem politycznym, pokazuje choćby zawetowanie przez prezydenta Karola Nawrockiego dwóch mało kontrowersyjnych społecznie ustaw, wprowadzających podwyżkę akcyzy na alkohol i opłaty cukrowej. Pod względem finansowym nie były one kluczowe dla budżetu państwa, miały przynieść ok. 3,1 mld zł dodatkowych dochodów. – Ale źle to wróży koniecznej naprawie finansów publicznych – przyznaje Janusz Jankowiak. – Można obawiać się, że jakiekolwiek próby zwiększania dochodów budżetowych, a także próby racjonalizacji wydatków publicznych, w tym w ramach transferów społecznych, również spotkają się z wetem prezydenta – ocenia Jankowiak.

Czytaj więcej

Rząd przyznaje: dług wymyka się spod kontroli

Ekonomiści mówią, że obecna sytuacja stała się patowa. Z jednej strony, by powstrzymać niebezpieczne dziś narastanie długu publicznego, potrzebna jest prawdziwa reforma, a wartość dostosowań można szacować nawet na 200 mld zł. Z drugiej strony, uwarunkowania polityczne są takie, jakie są. Jak wyjść z tego impasu? – Dobrze byłoby znaleźć szeroki, ponadpartyjny konsensus polityczny wokół stabilizacji finansów publicznych – zaznacza Piotr Bujak. – Potrzebujemy konsolidacji przyjaznej dla wzrostu gospodarczego, zarówno po stronie dochodów, jak i wydatków. Aby tak było, musi być ona stopniowa, rozłożona na wiele lat. Przy obecnym poziomie deficytu oznacza to horyzont dłuższy niż jedna kadencja parlamentu i prezydenta – mówi też Janusz Jankowiak.

– A to oznacza, że żeby plan konsolidacji był racjonalny i skuteczny, powinien zostać wyjęty poza bieżący spór polityczny. Potrzebna jest twarda, nienaruszalna umowa polityczna obowiązująca przez co najmniej dwie kadencje. Trzeba mieć nadzieję, że politycy wkrótce dojrzeją do takich decyzji – podkreśla Jankowiak.

Gospodarka krajowa
Zmiana w Radzie Polityki Pieniężnej. Nowy członek wyznaczony przez prezydenta
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Gospodarka krajowa
Sprzedaż detaliczna poniżej prognoz. GUS publikuje dane za listopad
Gospodarka krajowa
Przyspieszona Barbórka podbiła tempo wzrostu płac znów powyżej 7 proc.
Gospodarka krajowa
Produkcja przemysłowa tąpnęła w listopadzie. GUS podał nowe dane
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Oczekiwania rynku co do obniżek stóp procentowych są nieco przesadzone
Gospodarka krajowa
Dochód gwarantowany nie zagwarantuje dobrobytu. Koszt potężny
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama