Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie przewidywania dotyczą poziomu zadłużenia do 2029 roku?
- Jakie działania naprawcze sugerują ekonomiści, aby zredukować zadłużenie?
- Jakie są potencjalne konsekwencje braku działań konsolidacyjnych?
Po raz pierwszy rząd koalicyjny w oficjalnym dokumencie przyznał, jak zła jest kondycja finansów publicznych. Zadłużenie rośnie lawinowo i jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania, zderzymy się ze ścianą i wizją fiskalnego kryzysu.
Prognozy do 2029
Najnowsze prognozy zadłużenia Polski przedstawiono w „Strategii zarządzania długiem na lata 2026–2029”, przyjętej niedawno przez Radę Ministrów. Zadłużenie całego sektora finansów publicznych, liczone według definicji UE (sektor instytucji rządowych i samorządowych), ma wzrosnąć do 75,3 proc. PKB w 2029 r. wobec 55,3 proc. w 2024 r. W ciągu pięciu lat oznacza to wzrost o ponad 20 pkt proc. Według naszych szacunków, w ujęciu nominalnym dług na koniec 2029 r. może wynieść 3,67 bln zł – o 1,6 bln zł więcej niż wykonane już 2 bln zł na koniec 2024 r.
Teoretycznie nieco lepiej wygląda poziom zadłużenia według polskiej definicji, czyli po różnych wyłączeniach. Tu przewiduje się wzrost do „jedynie” 58,4 proc. PKB na koniec 2029 r. wobec 40,1 proc. PKB na koniec zeszłego roku. Jednak w praktyce oznacza to podbramkową sytuację, bo już w 2028 r. tak liczony dług przekroczy ustawowy próg ostrożnościowy wynoszący 55 proc. PKB. To zaś wymusiłoby uruchomienie procedury ostrożnościowej, a budżet państwa na 2030 r. musiałby być zrównoważony – czytamy w strategii. Budżet bez deficytu to zaś nic innego niż ostre zaciskanie pasa, z podwyżkami podatków i cięciem wydatków.