Decyzja podczas czerwcowego posiedzenia była zgodna z oczekiwaniami – utrzymania stóp procentowych bez zmian spodziewali się wszyscy analitycy ankietowani przez „Rzeczpospolitą”. Była to decyzja niemalże zapowiedziana. Zarówno w komunikacie po majowym posiedzeniu, jak i potem podczas konferencji prezesa Adama Glapińskiego, przedstawiano zaordynowaną wówczas obniżkę o 50 punktów bazowych jako „dostosowanie”, wynikające z odczytów inflacji w pierwszym kwartale, niższych o 0,50 pkt proc. względem wcześniejszych prognoz NBP (4,9 proc. w rzeczywistości vs. 5,4 proc. w marcowej projekcji NBP).
- Dostosowanie stóp procentowych nie oznacza początku cyklu obniżek – zastrzegał Glapiński. - Wątpliwe, żebyśmy zaryzykowali jakąś decyzję w czerwcu – dodawał wskazując, że część członków RPP sugerowała kolejną obniżkę w lipcu, inni dopiero jesienią, ale żaden już w czerwcu. Warto zauważyć, że to pierwszy raz od dekady, gdy Rada po pierwszej obniżce stóp, na kolejnym posiedzeniu nie decyduje się na następne. W latach 2020 i 2023 mieliśmy przynajmniej dwa następujące po sobie cięcia.
Inflacja mocniej w dół teraz i od lipca
Rada więc w czerwcu stóp nie obniżyła, acz perspektywy inflacji poprawiają się. Inflacja bazowa spadła w kwietniu do 3,4 proc., najniżej od pięciu lat. Szybki szacunek inflacji w maju wypadł lepiej od prognoz ekonomistów (4,1 proc.). Zakładając, że w czerwcu będzie podobna – a tak wskazują prognozy - to w całym drugim kwartale powinna być znów poniżej ostatnich prognoz NBP (4,3 proc.).
Bardzo możliwe, że ciąć przyjdzie też NBP prognozy inflacyjne na drugą połowę roku. W maju przewidywał, że w trzecim kwartale inflacja wyniesie średnio 3,4 proc. Tyle że efekt wysokiej bazy sprzed roku (gdy częściowo odmrożono ceny nośników energii), obniżka cen gazu dla gospodarstw domowych od lipca o około 15 proc., (oby) wciąż najniższe od lat ceny paliw i sygnalizowana przez inflację bazową powoli słabnąca presja inflacyjna w gospodarce powinny sprowadzić wskaźnik inflacji od lipca w okolice 3 proc. Czyli: już dość blisko celu NBP (2,5 proc.), na pewno poniżej górnej granicy dopuszczalnych odchyleń od niego (3,5 proc.). Wszystko mimo przywrócenia od lipca na rachunki za prąd opłaty mocowej.