Pośredni wpływ na politykę pieniężną będzie jedną z kluczowych kompetencji prezydenta Karola Nawrockiego w zakresie gospodarki. To właśnie on zaproponuje nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego – kadencja prezesa Glapińskiego zakończy się w 2028 r. Wybór prezydenta będzie musiał zaaprobować Sejm. Zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach minimalizuje prawdopodobieństwo usunięcia Glapińskiego z fotela prezesa NBP na skutek ewentualnego wyroku Trybunału Stanu. To do prezydenta należy bowiem prawo do zawnioskowania o odwołanie prezesa NBP w takiej sytuacji. Zresztą, nawet gdyby do odwołania Glapińskiego doszło, to prezydent przedstawia nowego kandydata na tę funkcję. Prezydent wyznacza też troje z dziewięciorga członków Rady Polityki Pieniężnej (nie licząc prezesa NBP). Kadencja jednego z „prezydenckich” członków RPP Cezarego Kochalskiego mija już w grudniu br., pozostałej dwójki na początku 2028 r. Nie można też wykluczyć, że konsekwencje wygranej Karola Nawrockiego wpłyną na funkcję reakcji RPP. Zdaniem analityków Santander Bank Polska skłonność Rady do obniżania stóp może się nieco zmniejszyć. – Rząd naszym zdaniem zwiększy wysiłki, aby walczyć o lepsze notowania. Domyślamy się, że będzie to robił poprzez luźną politykę fiskalną. Perspektywa konsolidacji fiskalnej przy takim wyniku wyborów, w naszym odczuciu, oddala się – komentuje Grzegorz Ogonek, ekonomista banku. Jak zaznacza, na razie jednak pozostaje przy prognozie obniżek stóp procentowych o 50 pkt baz. w tym roku i 100 pkt baz. w 2026 r. – Ścieżka inflacji będzie mocno przemawiać za dalszymi obniżkami. Ponadto czekamy na potwierdzenie, że RPP pozostaje wyczulona na punkcie perspektyw polityki fiskalnej oraz na ewentualne ruchy rządu – wyjaśnia.
Bez obniżki w czerwcu
Okazję do oceny tego, co wygrana Nawrockiego w wyborach oznacza dla NBP, prezes Glapiński będzie miał już w czwartek podczas konferencji po posiedzeniu RPP. Dzień wcześniej ten organ niemal na pewno pozostawi główną stopę procentową na poziomie 5,25 proc. Spodziewają się tego wszyscy analitycy ankietowani przez „Parkiet”. Teoretycznie RPP mogłaby rozważyć cięcie w lipcu, choć wydaje się, że więcej informacji pozwalających na odpowiedzialną ocenę perspektyw inflacji otrzyma w wakacje, co wskazywałoby raczej na obniżkę najwcześniej we wrześniu. 31 lipca poznamy szybki szacunek inflacji w lipcu (a więc jak mocne było tąpnięcie inflacji). Do końca lipca firmy energetyczne mają też przedstawić URE nowe wnioski taryfowe dla cen energii dla gospodarstw domowych, obowiązujące od października. Od ich poziomu, zgody URE oraz ewentualnej decyzji rządu (czy zakończyć działania osłonowe, czy je przedłużyć) zależeć będzie poziom inflacji od października przez kolejnych 12 miesięcy. W sierpniu poznamy też m.in. dane o tempie wzrostu PKB i płac w gospodarce w drugim kwartale.
Obniżki stóp procentowych w lipcu nie wykluczał w ostatnich tygodniach m.in. Cezary Kochalski z RPP, natomiast Przemysław Litwiniuk wskazywał, że „liczba ryzyk dla inflacji uprawdopodabnia kolejne cięcie dopiero jesienią”. Ireneusz Dąbrowski mówił w kontekście kolejnych obniżek „raczej” o czwartym kwartale. Średnia prognoz dla „Parkietu” zakłada, że główna stopa NBP na koniec 2025 r. spadnie jeszcze o 50 pkt baz., do 4,75 proc. Argumenty? Przede wszystkim oczywiście wizja spadku inflacji do przedziału odchyleń wokół celu (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). Wiele będzie zależało też od tempa wzrostu płac. Co do zasady trend spadkowy tu trwa od miesięcy, acz majowe dane (wzrost przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu o 9,3 proc. czy wciąż wysoka dynamika płac w całej gospodarce narodowej w pierwszym kwartale 2025 r. – 10 proc. r./r.) były pod tym kątem niepokojące.