W środę Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę referencyjną NBP o 0,75 pkt proc., do 6 proc., po roku stabilizacji. Decyzja była całkowitym zaskoczeniem dla analityków i inwestorów. Choć większość z nich spodziewała się obniżki stóp procentowych, zakładali zmianę o 0,25 pkt proc., w zgodzie z sugestiami prezesa NBP z lipca. W czwartek prof. Glapiński zapewniał, że o żadnej niespodziance nie może być mowy. Jak tłumaczył, gwałtowny spadek inflacji od lutego br. przy stałej stopie procentowej sprawiał, że polityka pieniężna stawała się coraz bardziej restrykcyjna. W jego ocenie, obniżki stóp można było rozpocząć już trzy miesiące temu, ale RPP chciała mieć pewność, że inflacja będzie się utrzymywała w trendzie spadkowym. Teraz już takiej pewności nabrała, dlatego zdecydowała się na cięcie stóp kompensujące te miesiące wyczekiwania.
Nadrabianie zaległości
- Ta obniżka to decyzja zaległa, za trzy ostatnie miesiące. Wtedy można było rozpocząć obniżanie stóp po 0,25 pkt proc. miesięcznie - tłumaczył na czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego w lipcu, gdy sygnalizował obniżkę stóp po wakacjach, podkreślał, że RPP będzie działała ostrożnie.
Glapiński odniósł się natomiast do warunków obniżki stóp, o których mówił przed wakacjami. Jednym z nich był spadek inflacji poniżej 10 proc. rocznie, drugim zaś przekonanie RPP, że po przebiciu tego progu dynamika cen będzie nadal opadać. W sierpniu wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) według wstępnego szacunku GUS wzrósł o 10,1 proc. rok do roku po 10,8 proc. w lipcu. Na pierwszy rzut oka, pierwszy warunek obniżki stóp nie został spełniony. Prezes NBP powiedział jednak, że obecnie inflacja wynosi około 9,6 proc. Przypuszczalnie odniósł się do tego, że taki wynik pokazałby GUS, gdyby uwzględnił ustawę obniżającą z mocą wsteczną ceny energii elektrycznej o 5 proc. Z kolei we wrześniu, jak ocenił Glapiński, CPI wzrośnie o nieco ponad 8,5 proc. rok do roku.
Drugi warunek był spełniony już wcześniej, bo na to, że inflacja będzie nadal malała - choć niekoniecznie do celu NBP, tj. 2,5 proc. rocznie z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. w każdą stronę - wskazują wszelkie prognozy. Prezes banku centralnego podkreślał w czwartek, że niektóre ośrodki analityczne spodziewają się nawet spadku inflacji do przedziału dopuszczalnych odchyleń od celu NBP już w połowie 2024 r. Takie przewidywania sformułowali niedawno ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska, wedle których już w kwietniu przyszłego roku inflacja wyniesie 3,2 proc. rocznie. Tyle, że według tych prognoz później wzrost CPI znów przyspieszy, do około 5 proc. w IV kwartale 2024 r.
Dalsze obniżki na stole
Jako argument na rzecz zdecydowanej obniżki stóp procentowych prezes NBP wymieniał też przedłużające się spowolnienie w polskiej gospodarce, spowodowane m.in. recesyjnymi warunkami u naszych głównych partnerów handlowych. Wprawdzie NBP ma tylko jeden cel, którym jest stabilność cen, ale - jak tłumaczył prezes Glapiński - członkowie RPP "są Polakami, obywatelami, a nie idiotami", więc troszczą się też o kondycję gospodarki.