Informacja ma wartość na rynku kapitałowym. Aktualnie polski rynek kapitałowy odstaje od amerykańskiego pod względem czasu publikacji raportów okresowych po zakończeniu kwartału, więc z perspektywy analityków brak publikacji raportów kwartalnych jest czynnikiem zwiększającym niepewność i wpływającym na dyskonto do spółek porównywalnych z innych rynków o szybkiej publikacji raportów okresowych. Wyzwaniem dla inwestorów jest nierównomierny dostęp do informacji i zmiana notowań spółek przed upublicznieniem informacji w ESPI, czego rozwiązaniem jest możliwie wczesne publikowanie raportów okresowych i bieżących.
Zachęcam uczestników rynku do pracy nad zachęcaniem władz spółek do publikowania oczekiwanych przychodów, wyniku operacyjnego czy netto, jak to robi spółka Kęty, podawania daty publikacji i publikacji szacunków wyników, jak to robi XTB, oraz organizowania konferencji wynikowych. Rosnące zainteresowanie akcjonariuszy uczestniczeniem w walnych zgromadzeniach i coraz częstsze zadawanie pytań władzom spółki czy też inicjatywa zmiany zasad warunków ogłaszania wezwań sygnalizują ewolucję praktyki rynkowej. Symptomy dotyczące możliwej zmiany rozliczania zachęt skutkujące szansą na zwiększenie salda napływów do funduszy akcji polskich, pomysł na profesjonalizację rad nadzorczych w spółkach z udziałem SP czy intencja ministra finansów dotycząca złagodzenia podatku Belki to inicjatywy wspierające atrakcyjność i konkurencyjność polskiego rynku kapitałowego.
Zmiany są konieczne
mirosław kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych
Najważniejszą grupą uczestników rynku kapitałowego są inwestorzy i ich potrzeby informacyjne powinny być zaspokajane. Należy jednak mieć na względzie, że w wielu przypadkach wymogi regulacyjne zdecydowanie przewyższyły potrzeby inwestorów. Nie chodzi o to, aby pozbawić rynek informacji, ale aby zakres przekazywanych danych odpowiadał potrzebom inwestorów. Chciałbym zwrócić uwagę na koszty z tym związane. I nie chodzi o bezpośrednie koszty pokrycia wypełnienia obowiązków informacyjnych, ale o utracone korzyści i o utracone spółki. Nadmierna otwartość informacyjna bardzo utrudnia konkurowanie z nienotowanymi firmami, co prowadzi do dwojakich reakcji: rezygnacji z okazji biznesowych, jeśli ich realizacja nie jest możliwa przy otwartej kurtynie i/lub rezygnacji z notowania jako drogi do uniknięcia tych problemów. Jeśli nic nie zrobimy, nie zatrzymamy trwających od blisko dekady delistingów, często po cenach krzywdzących dla akcjonariuszy mniejszościowych. Konieczne jest takie ułożenie wymogów informacyjnych, aby zaspokajały najważniejsze potrzeby inwestorów, jednocześnie jednak nie ograniczały ich zysków. Realizacja tych postulatów w praktyce oznaczałaby ograniczenie raportów kwartalnych do najważniejszych pozycji ze sprawozdania finansowego. Inwestorzy mogliby śledzić bieżącą sytuację spółki, nie podcinając jednocześnie biznesowej gałęzi, na której siedzą. Jestem przekonany, że wspólnie z inwestorami wypracujemy taki zakres wymaganych informacji, aby jak najlepiej wpływało to na kondycję rynku.
Nie likwidujmy, ale ograniczmy
dominik niszcz, analityk Trigona DM