Jak oszacował wstępnie GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w kwietniu o 12,3 proc. rok do roku po zwyżce o 11 proc. marcu. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się, że kwiecień przyniósł kolejne przyspieszenie inflacji. Przeciętnie oczekiwali jednak wyniku na poziomie 11,7 proc., a z wynikiem powyżej 12 proc. liczyli się tylko dwaj uczestnicy naszej ankiety. Był to już 10 raz z rzędu, gdy inflacja przebiła większość oczekiwań.
Za pocieszające można uznać to, że CPI wzrósł o 2 proc. w stosunku do marca, gdy z kolei podskoczył aż o 3,2 proc., najbardziej od 1996 r. Ale kwietniowy wynik też należy do najwyższych w ostatnich dekadach.
Tak jak w marcu, kołem zamachowym inflacji były w kwietniu konsekwencje ataku Rosji na Ukrainę: wzrost cen surowców energetycznych i rolnych. Paliwa do prywatnych środków transportu podrożały w kwietniu o 27,8 proc. rok do roku po 33,5 proc. w marcu. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 12,7 proc. rok do roku po zwyżce o 9,2 proc. w marcu. Tym razem nawet w porównaniu do poprzedniego miesiąca towary z tej kategorii podrożały o 4,2 proc., najbardziej w tym stuleciu.
Ceny nośników energii dla gospodarstw domowych (gaz, prąd i opał) wzrosły w kwietniu o 27,3 proc. rok do roku po zwyżce o 23,9 proc. miesiąc wcześniej. To również ich największa zwyżka od co najmniej 2010 r. Podobnie jak w marcu, drastycznie wzrosły prawdopodobnie ceny opału.