W lutym wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 8,5 proc. rok do roku. W styczniu, zanim weszły w życie najważniejsze elementy tzw. Tarczy Antyinflacyjnej (czasowe obniżki VAT na paliwa i żywność oraz niektórych innych podatków pośrednich). Inflacja przewyższała 9 proc. Już przed wstępnym szacunkiem GUS ekonomiści zdawali sobie sprawę, że w marcu inflacja przyspieszyła, ale przeciętnie zakładali, że tylko delikatnie przebiła 10 proc. Zaledwie dwa z 23 zespołów analitycznych uczestniczących w comiesięcznej ankiecie „Parkietu” (mBank i Noble Funds TFI) spodziewało się wyniki na poziomie właśnie 11 proc.
Tak wysokiej inflacji, jak w minionym miesiącu, w Polsce nie było od przełomu stuleci. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że jak gwałtownie wzrost cen przyspieszył: w porównaniu do lutego CPI wzrósł o 3,3 proc., najbardziej od połowy lat 90. XX w.
Dane GUS nie pozostawiają miejsca na wątpliwości, że to dramatyczne przyspieszenie inflacji to przede wszystkim konsekwencja ataku Rosji na Ukrainę, która podbiła ceny surowców – nie tylko energetycznych, ale też przemysłowych i rolnych – oraz nasiliła zaburzenia w międzynarodowych łańcuchach dostaw, które utrzymywały się jeszcze wskutek pandemii.
Paliwa do prywatnych środków transportu podrożały w marcu o 33,5 proc. rok do roku, po 11,1 proc. w lutym. Szybciej poprzednio drożały w październiku i listopadzie, ale wtedy nie obowiązywała jeszcze Tarcza Antyinflacyjna. W rezultacie ceny transportu dodały do rocznej inflacji w marcu aż 2,2 pkt proc. (innymi słowy, bez skokowego wzrostu notowań ropy, inflacja byłaby poniżej 9 proc.). Jeszcze więcej, 2,3 pkt proc., dodał wzrost cen żywności, który sięgnął 9,6 proc. rok do roku, po 7,8 proc. w lutym. Nie licząc stycznia, gdy żywność drożała równie szybko, to najwyższy wynik od co najmniej początku 2020 r.