Jednak mniej na demografię?

Aleksander Grad nie chce oddawać 40 proc. wpływów z prywatyzacji na Fundusz Rezerwy Demograficznej, dowiedział się „Parkiet”. W dokumencie dotyczącym przyspieszenia prywatyzacji sugeruje, że można by zmienić zapisy, które sam popierał w styczniu

Publikacja: 25.07.2009 01:06

Jednak mniej na demografię?

Foto: GG Parkiet

Jak wynika z naszych informacji, Ministerstwo Skarbu Państwa chciałoby dyskusji na poziomie rządu o tym, jaka część środków z prywatyzacji powinna wpływać do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Szef resortu Aleksander Grad zamieścił punkt na ten temat w dokumencie dotyczącym przyspieszenia prywatyzacji do końca 2010 r. Minister zaproponował, aby w tym i przyszłym roku sprzedane zostały akcje państwowych spółek za 36,7 mld zł.

W planie sprzedaży przedłożonym rządowi znalazły się najważniejsze państwowe spółki. Jak zauważają eksperci, gdyby szykowany przez MSP plan prywatyzacji do końca 2010 r. został w całości zrealizowany, byłby to historyczny rekord.

Zarówno resort skarbu, jak i przedstawiciele Kancelarii Premiera podkreślają, że prywatyzacja jest obecnie o tyle ważna, że pozwoli zmniejszyć potrzeby pożyczkowe państwa w czasie kryzysu oraz zapobiec podwyżkom podatków w 2010 roku.

Obecne przepisy przewidują, że ponad jedna trzecia tych środków powinna trafić na FRD. MSP zasugerowało, że trzeba rozważyć nowelizację przepisów. Jednak nie przedstawiło żadnych konkretnych propozycji co do tego, o ile mniej pieniędzy trafiłoby do Funduszu. Już w najbliższy poniedziałek sprawą ma się zająć Komitet Stały Rady Ministrów.

[srodtytul]Skąd taki pomysł? [/srodtytul]

Nieoficjalnie mówi się, że według opinii resortu skarbu kilkanaście miliardów złotych dla FRD to za dużo w czasach kryzysu. Podobno miało ono też wątpliwości co do tego, czy ZUS poradzi sobie teraz z zarządzaniem taką kwotą. Te ostatnie zastrzeżenia dziwią ekspertów, bo to właśnie MSP już w czasie kryzysu rekomendowało rozwiązanie, by FRD dostawał 40 proc. przychodów z prywatyzacji brutto (po potrąceniu odpisu na fundusz prywatyzacyjny).

Przez lata Fundusz miał być zasilany z prywatyzacji, ale nie było takiego obowiązku. Więc nikt pieniędzy nie przekazywał. Do 23 lipca trafiło z prywatyzacji 169,4 mln zł.

[srodtytul]Praca z funduszami[/srodtytul]

Choć rzecznik ministerstwa skarbu nie chciał jednoznacznie podać, jakie są propozycje resortu wobec FRD i czy na pewno jakieś zmiany nastąpią, przyznał, że ministerstwo chciałoby przeglądu funduszy celowych, na które idą środki z prywatyzacji. MSP już konsultuje się w tej sprawie z innymi resortami.

– Proponujemy przegląd, ponieważ trzeba sprawdzić, czy pieniądze przeznaczane na poszczególne fundusze są efektywnie wykorzystywane – powiedział Maciej Wewiór. Wyjaśnił, że możliwe byłoby np. w niektórych wypadkach stosowanie gotówki zamiast akcji, które stanowią zastaw. – Warto również przyjrzeć się, czy wszędzie tam, gdzie w ustawie jest określony próg procentowy, dokładnie taka część wpływów z prywatyzacji musi wpływać na fundusz – wyjaśnił.

Zgodnie z ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji prawie jedna czwarta środków, które Skarb Państwa uzyskuje ze sprzedaży spółek, musi zostać rozdzielona na cztery fundusze celowe, w tym reprywatyzacji oraz restrukturyzacji przedsiębiorstw. Odliczyć trzeba także środki idące na FRD i dopiero wtedy można szacować kwoty, które mogłyby pomóc rządowi sfinansować rosnącą dziurę budżetową.

[srodtytul]ZUS i tak musi kupić obligacje[/srodtytul]

Zgodnie z ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych oraz rozporządzeniem ministra pracy z końca maja środki z prywatyzacji lokowane są od razu w obligacje skarbowe. Reszta aktywów FRD lokowana może być także w inne instrumenty m.in. w akcje (do 30 proc. aktywów, teraz ma w nich 10,35 proc.), lokaty bankowe (ma w nich prawie 10 proc. pieniędzy) czy obligacje samorządowe.

Na kontach funduszu, który ma być ostatnią deską ratunku, gdy zabraknie pieniędzy na emerytury, jest teraz 5,48 mld zł. A miało być przynajmniej 20–22 mld zł, czyli mniej więcej tyle, ile będzie po sukcesie prywatyzacyjnych planów szefa resortu skarbu. Gdy tworzono FRD, miał do niego bowiem wpływać 1 proc. pensji, jednak po cięciach w ramach planu Hausnera zostało... 0,1 proc. Teraz składka wynosi 0,35 proc.

Ponadto do FRD miały trafiać nadwyżki z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, ale nigdy ich nie było. Eksperci zaznaczają, że FRD w kryzysowych czasach osiąga dużo lepsze wyniki inwestycyjne niż OFE.

[srodtytul]Na kryzys wypłata z FRD?[/srodtytul]

Gdyby rząd rzeczywiście chciał załatać dziurę budżetową kosztem rezerwy na emerytury, wystarczy, że wyda rozporządzenie o uruchomieniu środków FRD. Musi to uzasadnić koniecznością uzupełnienia niedoboru „wynikającego z przyczyn demograficznych”.

Środki zostałyby wtedy przekazane do FUS na wypłatę emerytur, a rząd mógłby „odebrać” te pieniądze, zmniejszając dotację dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Ale to mało prawdopodobne, bo rząd zbyt wiele mówił o odpowiedzialnym budowaniu zabezpieczenia na przyszłość, gdy liczba emerytów będzie rosnąć, a pracowników spadać. Kwestii tej sporo miejsca poświęcono też w raporcie „Polska 2030” ministra Michała Boniego.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie