Dziś Komitet Stały Rady Ministrów zdecydować ma o planie przyspieszenia prywatyzacji przygotowanym przez Aleksandra Grada, szefa resortu skarbu. Poza listą spółek, które sprzedane mają zostać do końca 2010 r., zawiera on propozycje zmian ustawowych, w tym dotyczących Funduszu Rezerwy Demograficznej. We wtorek dokumentem ma zająć się rząd.
[srodtytul]Odbudować zaufanie[/srodtytul] Rozpoczynając rządy Donald Tusk zapowiedział, że zależy mu na jawności prywatyzacji i odbudowaniu społecznego przyzwolenia dla niej m.in. przez zabezpieczenie interesu pracowników. – W tym przeznaczenie części przychodów z prywatyzacji na istotne cele dla obywateli, w szczególności na Fundusz Rezerwy Demograficznej, nazywany przez nas „Bezpieczną emeryturą”– mówił w expose premier Donald Tusk w listopadzie 2007 r.
Obietnicę spełnił. Od stycznia tego roku do zarządzanego przez ZUS FRD trafia niemal 40 proc. wpływów z prywatyzacji. Jednak jak pisał już „Parkiet”, minister Grad oraz szef doradców premiera minister Michał Boni z powodu deficytu budżetowego chcą teraz ten zapis zmienić. Na FRD w okresie, gdy rząd chce pozyskać rekordowe wpływy z prywatyzacji, czyli do końca 2010 r., miałoby trafić z nich nie 40, a 10 proc. Potem poziom finansowania ma stopniowo wrócić do 40 proc. w ciągu kolejnych sześciu lat.
[srodtytul]Państwo brało przez lata[/srodtytul]
Obietnice Tuska to próba wyrównania strat z przeszłości. Przez lata Polska nie oszczędzała na starość. Liczył się wzrost produkcji, budowa nowych fabryk. Dlatego teraz, choć nasze składki ZUS zapisuje na indywidualnych kontach, pieniędzy tych fizycznie nie ma. Od razu trafiają na wypłatę świadczeń. A i na to nie starcza. Do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych trzeba stale dokładać z budżetu. W tym roku około 31 mld zł.