Zgodnie z literą prawa te odchylenia mogą wynosić 15 proc. w górę i w dół od parytetu centralnego. Ale Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny, które oceniają wypełnianie kryteriów z Maastricht, mogą spojrzeć na to nieco ostrzej. Na podstawie doświadczeń czterech państw, które wchodziły do strefy euro w ostatnich latach, czyli: Słowenii, Malty, Cypru i Słowacji, możemy powiedzieć, że tam dbano o to, by – przynajmniej w przypadku spadku kursu – odchylenia mieściły się w węższym przedziale. By nie przekraczał on 2,25 proc. od centralnego parytetu.Podsumowując kwestię wypełniania przez Polskę kryteriów z Maastricht, chciałbym dodać, że ważne jest nie tylko to, czy w danym momencie są one spełniane. Istotniejsze – w obecnych uwarunkowaniach – jest zagwarantowanie, by gospodarka była w stanie spełnić te kryteria w długim terminie, czyli również po wejściu kraju do unii walutowej. To jest wniosek płynący z funkcjonowania pierwszej dekady strefy euro. Dlatego oceny weryfikujące naszą zdolność do przyjęcia wspólnej waluty, z pewnością będą brały pod uwagę tendencje długookresowe.
[b]Niektóre kraje z przystępujących do strefy euro w przeszłości nie spełniały części kryteriów.[/b]
Zgadza się. To dotyczy kryterium fiskalnego w przypadku Belgii i Włoch. Odpowiedź wymaga jednak pewnego uzupełnienia. W 1991 r., gdy zatwierdzano traktat z Maastricht, i rok później, gdy go podpisywano, pojawił się zapis mówiący, że w przypadku krajów, które nie są w stanie spełnić kryterium długu publicznego, wystarczy, że wykażą się tendencją malejącego długu w relacji do PKB.
[b]Skąd to się wzięło?[/b]
W chwili podpisywania traktatu z Maastricht niektóre kraje miały tak wysoki poziom długu publicznego, że było jasne, że w perspektywie kilku czy kilkunastu lat nie będą w stanie spełnić ustalonego kryterium.