Do największej kumulacji tzw. pseudoprywatyzacji, czyli kupowania walorów prywatyzowanych firm przez spółki z udziałem państwa, doszło – według zestawienia Ministerstwa Skarbu – w 2008 r. Wtedy takie transakcje stanowiły aż 70,27 proc. wszystkich przychodów prywatyzacyjnych. Rok później pseudoprywatyzacje miały odpowiadać zaledwie za ułamek procentu całości transakcji prywatyzacyjnych, a w 2010 r. – jak dotąd – za niecały procent.
[srodtytul]Różne metodologie[/srodtytul]
Obliczenia te pokrywają się w dużej mierze z tegorocznym raportem kierowanej przez Leszka Balcerowicza Fundacji Obywatelskiego Rozwoju, która wytknęła MSP, że pseudoprywatyzacje zdarzają się zbyt często. Według FOR w 2009 r. takie transakcje zapewniły jednak 20 proc. prywatyzacyjnych wpływów.
Resort skarbu uwzględnia w swoich obliczeniach głównie niewielkie transakcje, jak zakup przez Zakłady Tłuszczowe „Kruszwica” 2,39 proc. akcji Zakładów Przemysłu Tłuszczowego w Warszawie, 5 proc. akcji Fabryki Kotłów Sefako przez Polimex-Mostostal. Bierze też pod uwagę konsolidację energetyki w 2008 r., polegającą na wchłonięciu przez grupę PGE konsolidowanych elektrowni i kopalni.
MSP nie traktuje natomiast jako pseudoprywatyzacji transakcji z lata 2008 r., kiedy to PGNiG i Ciech kupiły od Skarbu Państwa po 16,7 proc. akcji Zakładów Azotowych Tarnów – bo środki te trafiły do spółki. Nie uwzględnia też sprzedaży praw poboru akcji banku PKO BP za 1,4 mld zł, których nie nabył prywatny inwestor, ale państwowy bank BGK, bo nie były to formalnie akcje, a BGK „nie jest bankiem komercyjnym”.