Od początku roku rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich spadła z blisko 6?proc., do niewiele ponad 4?proc. Wycena naszych papierów jest wciąż znacznie mniej korzystna niż w przypadku obligacji Czech, jednak już ceny długu w euro są porównywalne. – To oznacza, że ryzyko kredytowe Polski jest oceniane tak samo, jak w przypadku naszych sąsiadów, mimo że Czechy mają wyższy rating – mówi Rafał Benecki z ING.
Bezpieczna przystań
Inwestorzy szukają najlepszych miejsc dla swoich pieniędzy. A na ekonomicznej mapie niewiele pozostało bezpiecznych miejsc, w których lokując kapitał można liczyć na zysk. Tradycyjne bezpieczne przystanie, jak Niemcy czy Szwajcaria, oferują oprocentowanie bliskie zera. Na środowej aukcji Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje o łącznej wartości 10,24 mld zł, a odkupiło papiery warte 10,4 mld zł. Średnia rentowność 10-latek wyniosła 4,22 proc. wobec blisko 4,50 proc. w październiku, kiedy resort sprzedawał je po raz ostatni. –
Polska gospodarka coraz bardziej jest postrzegana przez inwestorów jako bezpieczna przystań w regionie – uważa Adam Czerniak z Kredyt Banku. Dlaczego? – Na tle innych krajów europejskich, nasza sytuacja fiskalna i makroekonomiczna jest dobra – wyjaśnia ekonomista. Mimo że, jak prognozują analitycy, w ostatnim kwartale roku roczna dynamika wzrostu PKB ma spaść poniżej 1?proc., a stan budżetu pozostawia wiele do życzenia.
Korekta tuż-tuż
Okazję w polskich obligacjach widzi głównie zagranica. Choć, jak twierdzą dilerzy, inwestorzy z londyńskiego City powoli zaczynają realizować zyski, uważając już nasze papiery za zbyt drogie. Dlaczego zatem obligacje nie tanieją? – Pojawiają się inwestorzy z Azji, którzy zazwyczaj trzymają papiery aż do zapadalności – wyjaśnia Benecki. I dodaje, że dzięki temu nie grozi nam zupełna wyprzedaż portfela polskich obligacji, jak miało to miejsce w 2003 r.
Oprocentowanie naszego długu może jednak rosnąć wtedy, kiedy wzrost gospodarczy będzie najsłabszy, czyli w I kw. przyszłego roku. Będą się nasilać obawy o stan budżetu, a obniżki stóp procentowych zostaną już wycenione. Zdaniem Beneckiego, rentowności mogą być wyższe niż są teraz o ok. 50 pkt bazowych.