Do dyskusji zaprosiliśmy znane postacie ze świata biznesu: Dariusza Mioduskiego, Daniela Bonieckiego, Lejba Fogelmana, Andrzeja Klesyka i Krzysztofa Walenczaka. Reprezentują finanse, prawo, consulting i zarządzanie biznesem – tym prywatnym i tym z państwowym właścicielem. Łączy ich pragmatyzm, przywiązanie do Polski i sukces zawodowy oraz szkoła wyższa -  wszyscy są absolwentami amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda. To pierwszy odcinek naszego nowego cyklu „Gospodarczy klub Harvardczyków w Gazecie Giełdy i Inwestorów Parkiet".

Stawiamy trudne pytania i nie robimy tego bez powodu. Kryzys gospodarczy coraz bardziej zachęca do używania słowa patriotyzm gospodarczy. Nad Wisłą to może być lajtmotiv wiosennej debaty gospodarczo-politycznej. Ale czy chodzi o to by kupować „wyłącznie polskie produkty"? Nosić biało-czerwone koszulki i skandować słowo „Polska". Nasi rozmówcy sygnalizują, że dyskurs publiczny niebezpiecznie może właśnie zmierzać w tym kierunku. Z perspektywy interesu kraju kluczowe jest jednak szersze spojrzenie, nieideologiczne, a jedynie takie skierowane na dbanie o kondycję gospodarki i stan ducha i portfela przedsiębiorców.

- W istocie rzeczy patriotyzm wynika z poczucia przynależności do pewnego społeczeństwa, ale w sensie gospodarczym objawia się jako działanie na rzecz zwiększania potencjału gospodarczego kraju. Takie działania podejmujemy nie tylko w sferze zawodowej, ale także jako konsumenci czy wyborcy – uważa Krzysztof Walenczak, dyrektor generalny polskiego Societe Generale.

Zdaniem uczestników debaty jesteśmy jeszcze na tyle młodą wolnorynkową gospodarką, że wciąż przed nami wybór na jaki model ekonomiczny postawić. Ale teraz to właśnie właściwy moment na decyzje.Jak wskazuje Dariusz Mioduski, prezes Kulczyk Investments możemy podążyć drogą Francji czy Włoch albo wzorować się na modelu anglosaskim.  – Państwo powinno tworzyć dobre prawo, promować dobre praktyki, aby stworzyć obywatelom optymalną przestrzeń do rozwijania się, promowania działalności gospodarczej i bogacenia się. Więc przez patriotyzm gospodarczy rozumiem przede wszystkim obowiązek myślenie o Polsce w perspektywie kilkudziesięciu kolejnych lat, jako kraju nowoczesnego, konkurencyjnego, ważnego gracza na globalnej mapie gospodarczej, który nie zmarnował fantastycznego dorobku dwudziestu lat polskiej transformacji  – dodaje.