Kryzys być może okaże się najlepszym sposobem na odchudzenie administracji. W 2012 r. w ministerstwach i urzędach centralnych zatrudnienie spadło o około 1 proc., czyli 900 osób – wynika z danych zebranych przez „Parkiet".
Fiskus liderem
Przede wszystkim to efekt problemów budżetowych. Przypomnijmy, że w 2012 r. dochody?państwa okazały się o około 6?mld zł niższe od planu, konieczne były więc cięcia po stronie wydatków. Liderem w racjonalizacji zatrudnienia jest fiskus. W izbach skarbowych na koniec 2012 r. było 15,3 tys. etatów, czyli 420 mniej niż rok wcześniej, a w urzędach skarbowych 39,1 tys., czyli o 313 mniej. W samym resorcie finansów ubyło 19 miejsce pracy (zostało ich 2255).
– Od 2011 r. podjęto szereg działań mających na celu ograniczenie zatrudnienia, co w konsekwencji doprowadziło do systematycznego zmniejszania jego poziomu – informuje Wiesława Dróżdż, rzecznik Ministerstwa Finansów. Przede wszystkim na miejsce odchodzących pracowników (np. na emerytury) nie są przyjmowani nowi. Ale też część stanowisk pracy jest po prostu likwidowanych ze względu na ich nieefektywność i łączenie zadań.
Większą efektywnością może się też pochwalić np. Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W ciągu ostatniego roku ubyły 163 etaty, w ciągu pięciu lat – 310. I proces ten – jak zapowiada resort – ma być kontynuowany także w 2013 r.
Poza centralnymi urzędami odchudza się też np. wojsko. Zgodnie z przyjętą zasadą, że armia mniej liczna, ale bardziej nowoczesna to lepsza armia, w ciągu ostatniego roku ubyło prawie 4 tys. żołnierzy. Mniej liczna, o około 170 osób, jest też obecnie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.